poniedziałek, 30 lipca 2012

165. Dlaczego każesz mi chorować?- artykuł

Źródło:http://zrobmy-to-razem.pl/art/dlaczego-kazesz-mi-chorowac
Autor: Patrycja Starosta- Psycholog, specjalista zdrowia publicznego, nauczyciel akademicki. W swej pracy badawczej zgłębia zagadnienia psychologii komunikacji społecznej oraz zastosowania psychologii w medycynie.

Jest godzina 23. środek tygodnia, Listopad, szpital - oddział pediatrii. Nagle w lekarskiej dyżurce zjawia się kobieta z półtoraroczną córeczką na rękach. Prosi lekarzy o pomoc. Jej córka ma wysoką gorączkę.
Dlaczego każesz mi umrzeć Lekarze z zainteresowaniem przyjmują dziewczynkę na badania Z wstępnego wywiadu wynika, że dziewczynka się przeziębiła. Personel medyczny jest zdania, że nie jest to nic groźnego i należy podać dziewczynce leki obniżające gorączkę i zabrać do domu. Matka jednak nalega na pozostanie córki w szpitalu. Po namowach pediatra zdecydował się przyjąć dziewczynkę na oddział. Na drugi dzień przeprowadzono szczegółowe badania zdrowia dziecka. Okazało się, że dziewczynka jest okazem zdrowia. Jednakże w bazie danych pacjentów tego szpitala jej pesel już jest wpisany. Wg historii choroby dziewczynka szpital odwiedza przynajmniej raz w miesiącu. Dlaczego? Skoro badania nie wskazują na istnienie żadnej przewlekłej choroby.

Medycyna bywa powołaniem

Półtoraroczna Klaudia tym razem miała szczęście bo na oddział przyjmował ją młody ambitny lekarz. Zainteresował się tym przypadkiem, trudno było mu zrozumieć, dlaczego dziecko tak często trafia do szpitala. Postanowił zrobić wywiad środowiskowy i porozmawiał z wszystkimi pracownikami oddziału. Udało mu się dowiedzieć, że matka zazwyczaj przywozi dziecko w środku nocy bądź późnymi godzinami wieczornymi. Zawsze zgłasza się z podobnymi objawami. Twierdzi, że dziewczynka ma wymioty, biegunkę, bóle brzucha, jest osłabiona i nie chce jeść. Dziecko rzeczywiście przez pierwszą dobę prezentuje takie objawy, jednak po standardowych procedurach medycznych uporczywe reakcje organizmu znikają. Badania nie wskazują na istnienie problemów z układem pokarmowym, a szczegółowe testy nie wykrywają toksyn. Klaudia więc szybko wraca do domu, co ciekawe ku wielkiej niechęci matki, która zawsze nalega, by lekarze podejmowali drastyczniejsze procedury medyczne. Wymaga każdorazowo podawania córeczce antybiotyków i leków o silnym działaniu. Często zachowanie kobiety doprowadza do sporów z lekarzami.

Prawdziwy diagnosta

Pediatra poczuł zaniepokojenie. W jego badawczym umyśle rodziły się pomysły. Jednego był pewien. Zdrowe dzieci tak często nie chorują. A chore dzieci tak szybko nie zdrowieją. Nagle na myśl przyszła mu pewna teoria. Podczas specjalizacji odbył staże na różnych oddziałach. Na jednym z nich spotkał się z tzw. Syndromem Münchausena. Tak. Wszystko idealnie pasuje. Przyczyną zachorowań dziewczynki jest Zastępczy Syndrom Münchausena.

Co to takiego?

Dlaczego każesz mi umrzećTo przemoc fizyczna - zamierzone wytwarzanie lub naśladowanie objawów, niewydolności fizycznych lub psychicznych. Jego cztery główne cechy: symulowanie (zmyślanie) lub wywoływanie choroby u dziecka przez rodzica (lub opiekuna), uporczywe domaganie się przez opiekuna (sprawcę) przeprowadzania kolejnych badań, a nawet operacji, przepisywania leków, itp. Sprawca utrzymuje, że nie zna przyczyn (rzekomej) choroby dziecka, objawy u dziecka (ofiary) ustępują podczas nieobecności sprawcy.

Przypadek Klaudii

Wszystko się zgadza. Matka domaga się rychłych interwencji. Dziecko przyprowadza do szpitala z rzeczywistymi objawami, które szybko ustępują pod nieobecność opiekuna. Klaudia jest ofiarą swojej matki, która celowo krzywdzi swoje dziecko, by pokazać otoczeniu jak dobrą jest matką, że o każdej porze dnia i nocy biegnie z dzieckiem do szpitala, że musi się opiekować bardzo chorowitą dziewczynką - bo takie są właśnie główne mechanizmy Zastępczego Syndromu Münchausena.

Dlaczego to robią?

Dlaczego każesz mi umrzećOdpowiedź na pytanie dlaczego opiekunowie krzywdzą dzieci jest wciąż nie do końca znana. Wiemy tylko, że jest to potrzeba zwrócenia na siebie uwagi, przypisanie sobie cech bycia opiekuńczym. Takie osoby są zazwyczaj bądź były pozbawione doznawania opiekuńczości od ich rodziców czy partnerów. Spragniony sprawca chce rekompensaty, pragnie by go dostrzegano, chwalono, podziwiano. Choroba, zwłaszcza dzieci, to idealne pole do wywołania oczekiwanych reakcji. Niestety to bardzo niebezpieczne. Może prowadzić, co się często zdarza, do śmierci ofiary w wyniku urazów, którą wywołuje matka, gdy celowo przeziębia dziecko, albo podaje mu trujące substancje, w łagodniejszych przypadkach dochodzi do znacznych uszczerbków na zdrowiu. Jeśli fizycznie dziecko zdoła przetrwać, to szereg problemów psychicznych, występujących w wyniku stosowanych procedur, trudno opisać w jednym artykule. Bywa i tak, że sami sprawcy popełniają samobójstwa. Jedno jest pewne - to bardzo niebezpieczne zaburzenie. To przemoc.

Jak wykryć?

Choć zjawisko to jest znane od 1977 roku to nadal wykrywalność jest niewielka. Głównie z powodu braku płynności w przepływie informacji pomiędzy placówkami medycznymi, ale także dlatego, że istnieje bardzo dużo chorób, które mogą przypominać objawy omawianego syndromu, albo po prostu dlatego że współwystępuje z tym realna choroba, która skupia uwagę i usypia czujność. Dlatego w tej sytuacji lepszy dostęp do postawienia rzetelnej diagnozy mają bliscy rodziny, sprawcy. Wobec takiego faktu nie powinni, a wręcz nie wolno im pozostawać obojętnymi. Pamiętajmy jeśli nie zareagujemy skazujemy takie dziecko na wielkie cierpienie.
Źródło: Fish, E., Bromfield, L., Higgins, D. (2005). A new name for Munc

piątek, 27 lipca 2012

164. Nie dla przymusowego szczepienia!

Świetny post ukazujący problem przymusowego szczepienia napisany przez: Emilię Wilgosz
Źródło: http://www.kochamylaure.pl/2012/07/07/



Jakiś czas temu postanowiłam zamieszczać w moim pamiętniku wpisy wyłącznie dotyczące córeczki i tym samym planowałam odciąć się od wszelkich innych problemów, które na co dzień mnie smucą lub niepokoją. Zwłaszcza w przeddzień urodzin Laurki nie chciałam pisać o żadnych przykrych sprawach, aby nie psuć nastroju sobie i innym ludziom. Mimo tego, dziś zamieszczę wpis o bardzo przykrej i niepokojącej sprawie, ponieważ wydarzyło się coś, czego pominąć po prostu nie mogę… Temat z pozoru polityczny, jest tak naprawdę sprawą niezwykłej wagi dla wszystkich Polaków i dotyka bezpośrednio zarówno dzieci jak i dorosłych, w takim samym stopniu ludzi zdrowych, jak i niepełnosprawnych. Sprawa jest szczególnie ważna dla mojej córki, której zdrowie, a nawet życie może zależeć o kolejnej bzdurnej, skandalicznej ustawy, jaką po cichu, pod osłoną odbywających się meczów Euro, przygotowali nam nasi politycy. Ale po kolei…
Już będąc w ciąży mocno interesowałam się tematem szczepionek podawanych dzieciom od pierwszych tygodni ich życia. Chodziłam do szkoły rodzenia, w której uczulono mnie na tą sprawę i otworzono mi oczy na zagrożenia, jakie niesie ze sobą fakt podawania dzieciom złej jakości lub nadmiernej ilości szczepień. Od mniej więcej siódmego miesiąca ciąży wręcz zaczytywałam się w publikacjach naukowych poświęconych tej tematyce, a także studiowałam wypowiedzi zamieszczane przez rodziców na różnych forach internetowych. Dotarłam też do raportów naukowców i lekarzy, którzy potwierdzili zgubny wpływ niektórych szczepionek, jednak ze względów politycznych i komercyjnych zatajono te raporty, ukrywając je z przed szerszą opinią publiczną.
Nigdy nie byłam przeciwniczką podawania szczepionek i nadal nie jestem, ponieważ są one wynikiem postępu ludzkości i na przestrzeni dziejów pozwoliły zwalczyć wiele bardzo niebezpiecznych chorób. Same w sobie są więc osiągnięciem dobrym i niezwykle przydatnym dla przeszłych i przyszłych pokoleń. Jestem jednak zdecydowaną przeciwniczką szczepionek niebezpiecznych, złej jakości, które w swoim składzie zawierają silnie neurotoksyczne substancje, powodujące szereg groźnych skutków ubocznych. Jestem też przeciwniczką szczepionek skondensowanych oraz takich podawanych w nadmiernych ilościach – kompletnie niepotrzebnych, aplikowanych ludziom bez realnego zagrożenia wystąpienia choroby. Wiele z nich wcale nie chroni przed chorobą, a jedynie powoduje powikłania i są łatwym źródłem zarobku dla wyzutych z humanitaryzmu wielkich koncernów farmaceutycznych. Jestem także przeciwniczką nabijania ludzi w butelkę, robienia ze społeczeństwa idiotów i traktowania obywateli jak żywy towar, którym można dowolnie handlować i dowolnie go eksploatować.
Przed narodzinami dziecka studiowałam uważnie fachową literaturę na temat szczepionek i dowiedziałam się przy okazji rzeczy po prostu mrożących krew w żyłach. Większość szczepionek zawiera silnie neurotoksyczne substancje, które są bardzo niebezpieczne dla ludzkiego mózgu, zwłaszcza dla mózgu małego dziecka. Są to między innymi zawarte w szczepionkach konserwanty, takie jak aluminium lub wyjątkowo groźne związki rtęci. Owa rtęć, zwana fachowo Thimerosal (sodium ethylmercurithiosalicylate), jest najniebezpieczniejszą ze wszystkich substancji, która niestety od ponad 80 lat dodawana jest w Polsce do szczepionek, także niemowlęcych. Wyprodukowano ją w latach trzydziestych ubiegłego wieku, bez wykonania jakichkolwiek badań na temat bezpieczeństwa tej substancji. Dziś już wiemy, że rtęć w każdej postaci jest bardzo toksyczna, a mimo to wciąż jest stosowana przez koncerny farmaceutyczne jako składowa produkowanych przez nie szczepionek. A polski rząd cały czas te szczepionki kupuje i wciąż nakazuje wstrzykiwać je dzieciom od pierwszych dni życia.
Rtęć odkłada się w mózgu powodując nieodwracalne zmiany – jest neurotoksyczna, kardiotoksyczna, hepatoksyczna, nefrotoksyczna, immunotoksyczna oraz kancerogenna… Powoduje zaburzenia rozwojowe u dzieci (między innymi padaczkę i autyzm), choroby neurodegeneracyjne u dorosłych (Parkinsona i Alzheimera) oraz degeneracyjne zmiany w systemach reprodukcyjnych kobiet i mężczyzn, upośledzając ich zdolności rozrodcze oraz uszkadzając potomstwo (źródło: http://www.epa.gov/iris/subst/0073.htm). To właśnie dlatego w ostatnich dwudziestu latach, kiedy to znacznie wzrosła liczba obowiązkowych szczepień, drastycznie (kilkunastokrotnie) wzrosła również zachorowalność na choroby psychoneurologiczne (autyzm, ADHD, upośledzenie umysłowe, padaczka i inne).
Biorąc pod uwagę powyższe dramatyczne dane, kraje skandynawskie wprowadziły całkowity zakaz używania rtęci w szczepionkach, a Unia Europejska zaproponowała drastyczne ograniczenie używania rtęci na skalę globalną. Mimo tego, wciąż są państwa, w których Thimerosal jest dodawany do szczepionek. W czołówce tego niechlubnego rankingu są Stany Zjednoczone, oraz niestety wiecznie wzorująca się na USA nasza Polska. W Stanach na autyzm cierpi obecnie ponad 1,5 miliona dzieci. Dla Polski nie ma jeszcze wiarygodnych danych, ale szacuje się, że może być ich ponad 150 000.
W naszym kraju nadal stosowane są szczepionki zawierające ten cholerny Thimerosal, a najniebezpieczniejszą z nich jest Euvax, podawany noworodkom w pierwszej dobie życia – jest to szczepionka koreańskiej produkcji przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby. Wiedząc o tym, nie pozwoliłam w szpitalu zaszczepić Laury tą szczepionką, ale ponieważ szczepienie było obowiązkowe, musiałam zdobyć inną, aby ją zaszczepić przeciwko Wzw B. Dlatego też kupiłam w aptece szczepionkę Engerix B, która niestety też zawierała w składzie rtęć, ale już w znacznie mniejszej ilości. Postanowiłam, że będę skrupulatnie sprawdzać składy wszystkich proponowanych Laurze szczepionek i osobiście dopilnuję, aby żadna niebezpieczna substancja nie dostała się do jej krwi.
Problemy pojawiły się dopiero, kiedy przetransportowano moją maleńką dziewczynkę do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze postanowili podać jej kolejną dawkę szczepionki Wzw B bez mojej wiedzy – nakazano podanie dziecku niebezpiecznego Euvaxu i nikt nie zamierzał mnie o tym poinformować. Na szczęście miałam nawyk codziennego czytania karty dziecka i wszystkich zleceń medycznych (chociaż niektórym osobom z personelu medycznego niekoniecznie to odpowiadało) i dzięki temu przeczytałam o planowanym szczepieniu. Pamiętam, że zrobiłam wtedy w tym szpitalu nieziemską awanturę o to, że ktoś decyduje o podaniu dziecku szczepionki bez wiedzy rodzica. Zażądałam podania Engerix B zamiast Euvax i o dziwo bez protestu spełniono moją prośbę, chociaż standardowo próbowano zaszczepić moją Laurę tańszą i gorszą szczepionką. Do tej pory mną trzęsie, jak sobie tą sytuację przypomnę.
Laura jest dzieckiem wyjątkowo obciążonym, z grupy wysokiego ryzyka zachorowalności na wiele chorób. Wielokrotnie przeszła skomplikowane operacje, narkozy, liczne antybiotykoterapie, co nie pozostało bez konsekwencji dla jej układu nerwowego i odpornościowego. Dlatego ja muszę w sposób szczególny dbać o to, aby do jej krwi nie wstrzyknięto czegoś, co dodatkowo może obciążyć jej organizm. Muszę pilnować, aby rtęć nie dostała się do jej mózgu, ponieważ istnieje ryzyko, że jej układ nerwowy mógłby tego nie wytrzymać i mogłoby dojść do groźnych w skutkach powikłań poszczepiennych. Dlatego jestem w stałym kontakcie z pediatrą Laury i przed wyjazdem na szczepienie proszę o podanie mi nazwy farmaceutycznej szczepionki. Następnie sprawdzam skład tej szczepionki, a jeśli mi ona nie odpowiada, to wtedy albo z niej całkowicie rezygnuję, albo kupuję inną, bezpieczniejszą. Mam ułatwioną sytuację, ponieważ Laurze ze względu na chorobę przysługuje pakiet nieco lepszych szczepionek, tak zwany pakiet szczepionek oczyszczonych. Dzięki temu część szczepionek lepszej jakości jest dla Laury refundowana, a ja dokupuję tylko te, które wydają mi się bezpieczniejsze od tych proponowanych przez lekarza.
Nigdy też nie zezwalam na podawanie Laurze szczepionek skondensowanych, takich 3w1, 5w1 itp. Są to pakiety bardzo niebezpieczne i bardzo obciążające dla organizmu dziecka. Laura jest szczególnie zagrożona powikłaniami poszczepiennymi, dlatego ja pozwalam na wykonanie jednorazowo maksymalnie dwóch ukłuć. Oczywiście namawiano mnie na te pakiety twierdząc, że dziecko będzie miało „za jednym zamachem” zrobione kilka szczepień i dzięki temu będzie mniej cierpiało. Prawda jest jednak taka, że namawia się rodziców na te szczepionki głównie ze względu na zyski, a nie ze względu na dobro dzieci. Rodzice wydają kasę na zakup pakietów, chcąc uchronić swoje dzieci przed bólem spowodowanym wielokrotnymi nakłuciami. A koncerny farmaceutyczne cieszą się, bo na tym wyjątkowo dużo zarabiają. Tak naprawdę, wiele z tych szczepionek jest kompletnie zbędnych, a wystąpienie powikłań po takich pakietach jest o wiele wyższe, niż przy tradycyjnych szczepionkach. Gdyby środowisku medycznemu naprawdę zależało na dobru dzieci, to zamiast namawiać rodziców na skondensowane szczepionki, uświadamialiby ich, jak zabezpieczyć dziecko przed bólem.
Ja znam taki sposób i jest on najprostszy na świecie, więc chętnie podzielę się tą wiedzą. Otóż wystarczy kupić w aptece przeciwbólową lidnokainę „Emla”, a następnie pół godziny przed szczepieniem posmarować miejsce, gdzie ma być podana szczepionka. Należy nałożyć na posmarowane miejsce specjalny plasterek dołączony do opakowania i udać się z dzieckiem na szczepienie. Zapewniam Was wszystkich, że dziecko nie poczuje wtedy najmniejszego nawet bólu. Lidnokaina „Emla” całkowicie znieczula miejsce nakłucia i mały pacjent totalnie nic nie czuje. Dzięki temu moja Laura jeszcze nigdy nie poczuła bólu podczas podawania szczepionki.
Wszystko, co napisałam na temat szczepionek zrobiłam po to, aby uświadomić ludzi o zagrożeniach z nich wynikających. Jednak nie jestem całkowitą przeciwniczką szczepionek i to też chciałabym podkreślić. Wierzę w ich zbawienny wpływ, o ile są aplikowane mądrze, z pominięciem szczepionek zbędnych i z pominięciem niebezpiecznych środków chemicznych, takich jak Thimerosal. Przeczytałam na ten temat wiele literatury i muszę przyznać, że zapoznałam się ze stanowiskiem dwóch stron – zarówno zwolenników jak i przeciwników szczepionek. Środowisko medyczne i naukowe jest w tej kwestii podzielone, dlatego czytając publikacje naukowe można dostać rozdwojenia jaźni. Jest wielu gorliwych przeciwników szczepień, którzy są autorami przekonujących publikacji naukowych stworzonych w celu udowodnienia ich tezy. Jest też jednak równie wielu zwolenników jak największej ilości szczepień i również oni tworzą własne przekonujące publikacje naukowe. Trudno mi było na początku wyrobić sobie na ten temat zdanie i do tej pory mam w głowie chaos, gdyż nie wiem, jak jest naprawdę. Nie mam pewności, czy szczepienie ogólnodostępnymi szczepionkami z Thimerosolem i aluminium spowodowałoby u Laury groźne skutki uboczne, czy też nie. Przecież wiele dzieci, mimo podania tych szczepionek, jest całkowicie zdrowych. Ale niestety są też inne, chore, u których na przykład nagle w niewyjaśnionych okolicznościach pojawił się autyzm lub padaczka. Ja osobiście postanowiłam szczepić Laurę, ale z drugiej strony nie pozwalam na wstrzykiwanie do jej krwi żadnych groźnych substancji. Wspólnie z lekarzem ułożyłam jej indywidualny harmonogram szczepień, drobiazgowo sprawdzam każdą szczepionkę i dzięki temu mam poczucie, że chronię swoje dziecko przed powikłaniami. Być może podanie tych niebezpiecznych szczepionek mojej córce nie spowodowałoby u niej żadnych powikłań, być może nie stałoby się nic złego. Ja jednak wolę nie ryzykować, bo gdyby jednak coś się Laurze stało, to ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła…
Ponadto bombardowanie mnie ciągłymi kampaniami reklamowymi na temat kolejnych „wspaniałych” szczepionek jakoś mnie nie przekonuje. Co róż widzę w gazetach, telewizji, na plakatach przerażającą reklamę, która ma wywołać we mnie poczucie winy: „jak nie zaszczepisz dziecka, to z pewnością ono wkrótce ciężko zachoruje”. Ja szczepię swoje dziecko, ale nie tym wszystkim, co nakazują reklamy, zwłaszcza te w gazetach dla przyszłych mam. Doskonale bowiem zdaję sobie sprawę, że reklamy nie mają na celu dobra pacjenta, ale wyłączne zyski finansowe dla koncernów farmaceutycznych. Największe koncerny nie cofną się przed niczym, aby zrobić ludziom wodę z mózgu i dzięki temu sprzedać swój produkt. To właśnie firmy farmaceutyczne lobbują rządy poszczególnych krajów i nakłaniają je do wprowadzania kolejnych „obowiązkowych” szczepień. Nierzadko dają one gigantyczne łapówki za wprowadzenie na rynek danego kraju kolejnej szczepionki – są to tak wielkie kwoty pieniędzy, o jakich zapewne nikomu z nas się nie śniło. Właśnie z tego względu staram się spojrzeć na temat szczepień z dystansem i wybrać dla mojej córki te szczepionki, które po pierwsze są jej naprawdę potrzebne, a po drugie są dla niej bezpieczne.
A teraz przejdę do meritum… Ten mój długi wywód na temat szczepień był tylko wstępem do tego, o czym teraz Wam napiszę. Mam nadzieję, że znajdziecie w sobie siłę i czas do przeczytania mojego przydługiego wpisu, ponieważ naprawdę jest to sprawa niezwykłej wagi. Nasi politycy znów postanowili stworzyć przepisy skierowane przeciwko własnym obywatelom, a wszystko w celu łatwego i szybkiego zysku finansowego… Ja nie jestem towarem handlowym, moje dziecko też nie, dlatego postanowiłam tym wpisem zaprotestować przeciwko skandalicznej ustawie, nad którą właśnie głosują nasi senatorowie. Moje ciało nie jest na sprzedaż, więc nie chcę być przedmiotem wymiany handlowej między polskim rządem, a wielkimi korporacjami farmaceutycznymi.
Otóż nasi politycy, pod osłoną Euro, po cichutku obmyślili plan, jakby tu wykorzystać społeczeństwo do swoich niezbyt moralnych celów, jakby tu dogadać się z koncernami farmaceutycznymi w celu zdarcia z ludzi jeszcze większej kasy… Pracowali jak mróweczki akurat wtedy, kiedy cała Polska pochłonięta była przygotowaniami do Euro 2012. Myśleli zapewne, że społeczeństwo zaabsorbowane wydarzeniami sportowymi nie zauważy ich niecnych planów. No cóż, jak zwykle ekipa rządząca nie doceniła swojego społeczeństwa…
Drogie Panie i drodzy Panowie zasiadający u zaszczytnego koryta polskiej władzy!
Otóż społeczeństwo głupie nie jest i zauważyło… Zauważyliśmy, że dnia 15.06.2012 r. Sejm przegłosował ustawę o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zauważyliśmy też, że teraz Senat zajmie się rozpatrzeniem tej ustawy, a następnie jeśli nie zostaną wprowadzone poprawki, ma ona zostać podpisana przez Prezydenta.
W naszym kraju skandal goni skandal i tak naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać. Niedawno traciłam energię na walkę z idiotyczną ustawą o zbiórkach publicznych, a teraz muszę walczyć z kolejnym, jeszcze większym absurdem. Teraz powstała ustawa, która w założeniu miała być stworzona dla dobra ludzi, a tymczasem zrobiono coś, co niektórym kojarzy się po prostu z holocaustem… Ja osobiście, po zapoznaniu się z treścią proponowanych poprawek, jestem najzwyczajniej w świecie przerażona! Sprawa bezpośrednio dotyka mojej córki, ponieważ w myśl ustawy to nie ja będę decydować o tym, co jest wstrzykiwane do krwi mojej Laurki, ale będzie robiło to za mnie państwo! Szczepienia mają być absolutnie obowiązkowe dla wszystkich obywateli – zarówno dzieci jak i dorosłych. Ponadto w ustawie jest zapis, który mnie samej nie mieści się w głowie – jeśli ktoś nie będzie chciał się zaszczepić, to państwo będzie mogło użyć w stosunku do niego PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO! Zmiany zaproponowane w projekcie nowej ustawy są tak skandaliczne, że wykraczają poza granice mojej wyobraźni…
Jednak posłowie i senatorowie w naszym Parlamencie mają większą ode mnie wyobraźnię, co niestety jest tragiczne w skutkach dla nas wszystkich. W myśl zaproponowanych poprawek do ustawy, zmieniono dotychczasową definicję choroby zakaźnej oraz zasady obowiązku szczepień – nowe definicje rozszerzają przymus szczepień o kolejne szczepionki i dają możliwość ogłoszenia epidemii z błahych powodów, a co z tym się wiąże nakładają przymus szczepień na wszystkich obywateli. Łatwo się domyśleć, że koncerny farmaceutyczne będą mocno dbały o to, aby takich epidemii ogłaszano w Polsce jak najwięcej… Przymus szczepień będzie mógł być stosowany do wszystkich, zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Do tej pory lekarze, którzy zgłosili wystąpienie poszczepiennych powikłań, mogli korzystać z refundacji kosztów takiego zgłoszenia. Jednak proponowana przez polityków poprawka odmawia lekarzom tych refundacji. W praktyce oznacza to, że lekarze nie będą zgłaszać powikłań poszczepiennych, a więc takie dane nie będą trafiały do żadnych rejestrów. Tym samym przed opinią publiczną będą ukrywane zgody i okaleczenia umysłowe dzieci, u których wystąpiły poszczepienne powikłania.
Ale to jeszcze nie wszystko… Nowa ustawa jest również próbą zmonopolizowania i ograniczenia dostępu do informacji o zakażeniach, chorobach zakaźnych i niepożądanych odczynach poszczepiennych. Politycy chcą, aby dostęp do tych informacji był tajny i aby miał go wyłącznie sanepid. Tylko niektóre instytucje będą mogły starać się o dostęp do tych danych i to pod rygorem podpisania umowy oraz dokonania stosownej płatności. Ale płatny dostęp do tych jakże niezwykle istotnych danych to tylko teoria – w praktyce dostępu nie będzie miał nikt. Ustawa przewiduje bowiem możliwość odmówienia przez sanepid udostępnienia instytucjom dostępu do bazy danych bez podania przyczyny…
Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek… Wisienkę na torcie zostawiam na sam koniec. Otóż w ustawie pojawił się skandaliczny wręcz zapis o tym, że w przypadku nie wyrażenia zgody na szczepienie będzie możliwość zastosowania PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO przez pracowników medycznych pod nadzorem lekarza! W praktyce oznacza to, że jeśli ja nie zgodzę się na podanie dziecku jakiejś niebezpiecznej szczepionki, to odpowiednie służby będą mogły wedrzeć się do mojego domu, odebrać mi siłą dziecko i wykonać Laurze przymusowe szczepienie! To samo będą mogły zrobić służby każdemu innemu dziecku w Polsce. Boże, czy to w ogóle jest możliwe w demokratycznym kraju? Myślałam, że tylko w Chinach używa się siły w celu wykonania przymusowej aborcji w ramach polityki jednego dziecka… Ale żeby używać przymusu w stosunku do Polaków w celu wstrzyknięcia im do krwi jakiejś substancji chemicznej, to przerasta po prostu moją wyobraźnię i kojarzy mi się z eksperymentami medycznymi w Auschwitz.
Według najnowszego projektu ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, sanepid będzie miał większe uprawnienia, niż policja i wojsko razem wzięte. Będzie miał monopol na korzystanie z danych o powikłaniach poszczepiennych, będzie mógł zmusić wszystkich obywateli do szczepień według własnego widzimisię, a także bez wyroku sądu będzie mógł użyć siły wobec nas i naszych dzieci w celu podania szczepionki. A koncerny farmaceutyczne zarobią kolejne miliardy, ponieważ przy pomocy gigantycznych łapówek będą przekonywać naszych rządzących do wpisania następnych szczepionek na listę szczepień obowiązkowych. Dążąc do łatwego zysku, koncerny będą lobbować w stronę jak największej ilości obowiązkowych szczepień oraz do ogłaszania epidemii z błahego powodu, a my nawet nie będziemy mogli przeciwstawić się szczepionce z zawartością toksycznej rtęci. Wielkie pieniądze wielkich firm, wielkie pieniądze ważnych polityków i wielkie dramaty zwykłych ludzi…
Ja jestem przerażona tym, co zobaczyłam czytając materiały na temat nowej ustawy. Przysięgam, że jeśli wejdzie ona w życie i jeśli ktoś będzie chciał zmusić mnie do podania mojej córce niebezpiecznej szczepionki, to ucieknę z tego kraju. Jeśli dojdzie do tego, że politycy będą decydować o tym, co mam wstrzykiwać sobie i córce do krwi, to wyjadę z Polski i już nigdy tu nie wrócę.
Jedyne, co mogę zrobić, to zaprotestować przeciwko temu barbarzyństwu i poprosić Was o pomoc. Proszę, ślijcie razem ze mną listy protestacyjne do prezydenta na adres listy@prezydent.pl lub http://www.prezydent.pl/kontakt/. Proszę, rozpropagujcie ten temat wszędzie, gdzie się da. I jeszcze z całego serca proszę, podpiszcie razem ze mną poniższą petycję przeciwko przymusowym szczepieniom:

PETYCJA STOP PRZYMUSOWI

SZCZEPIEŃ!

 



-

 KRÓTKI REPORTAŻ W SUPERSTACJI
PRZYMUSOWE SZCZEPIENIA W POLSCE – FRAGMENT POSIEDZENIA SENACKIEJ KOMISJI
 Zwróćcie uwagę na to, z jakim lekceważeniem senatorowie potraktowali kobietę, która wystąpiła na posiedzeniu komisji w obronie Polaków. Oni nawet nie słuchali jej wypowiedzi, nie odnieśli się w żaden merytoryczny sposób do jej argumentów, tylko lekceważąco się uśmiechali… Całość obrad z posiedzenia komisji można zobaczyć TUTAJ

wtorek, 24 lipca 2012

163. Emilka i Ania Filipek

Źródło: http://dzieciom.pl/podopieczni/10960

Emilka


Emilka urodziła się 17.03.2008 r. w Rzeszowie. Lekarze powiedzieli rodzicom dziewczynki, że jest chora, a jej choroba to CDLS, czyli Syndrom Cornelii de Lange. Emilka jest 129 dzieckiem w Polsce z tą chorobą. Nie mówi, w wieku 2 lat i 7 m-cy z pomocą rehabilitantów stawia pierwsze kroki. Jest upośledzona umysłowo, bardzo powoli rośnie i równie powoli przybiera na wadze. To choroba ją tak hamuje. Pierwsze trzy miesiące życia spędziła w szpitalach, ma chore serduszko (ubytek międzykomorowy vsd). Jej nerki również są chore (torbiele, prawa nerka jest znacznie mniejsza od lewej) z tego powodu ma częste infekcje bakteryjne układu moczowego. Ma problemy endokrynologiczne. W wieku zaledwie 2 m-c przeszła operację udrożnienia odźwiernika (odźwiernik styka się bezpośrednio z żołądkiem), która umożliwiła małej przyjmowanie pokarmów. Bezpośrednio po operacji przeszła również transfuzję krwi. Dzięki tym zabiegom jest dziś z nami Emilka wymaga stałej rehabilitacji, dlatego rodzice jeżdżą z nią do Ośrodka Wczesnej Interwencji  3-4 razy w tygodniu. Współpracują z rehabilitantem, logopedą, psychologiem oraz z terapeutami. Jest też pod stałą, regularną opieką szeregu innych lekarzy specjalistów tj: kardiologa, nefrologa, neurologa, lekarza rehabilitacji, endokrynologa. To wszystko wymaga jednak dużych nakładów finansowych, dlatego prosimy Was o pomoc. Bez Was rodzice nie sprostają wysokim kosztom leczenia Emilki. Mamy nadzieję, że zechcecie pomóc naszej  podopiecznej dokładając cegiełkę finansową. Będziemy wdzięczni za każdą kwotę wpłaconą na konto fundacji.

Wpłaty prosimy kierować na konto:

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Bank BPH S.A. (darowizny w ramach zbiórki publicznej)
61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
lub
Bank Pekao S.A. I O/Warszawa
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
Tytułem:
10960 Filipek Emilia darowizna na pomoc i ochronę zdrowia



Źródło: http://dzieciom.pl/podopieczni/14118

Ania 

 
Ania urodziła się 6-09-2001. Cierpi na wadę wrodzoną ZESPÓŁ POLAND. Jest to deformacja klatki piersiowej spowodowana brakiem żeber od II do IV po stronie lewej, brakiem mięśnia piersiowego i tym samym gruczołu piersiowego oraz zapadnięciem ściany klatki piersiowej. Ma również wadę rozwojową mostka z dodatkowym jądrem kostnym od strony prawej, organy wewnętrzne przemieszczone, serce przesunięte na stronę prawą. Płuca również są w złym stanie- zwłaszcza lewe- mniejsze, nie w pełni rozwinięte i słabiej pracujące. Z tego powodu Ania ma niekiedy duszności przypominające ataki astmy. Rząstki w obu płucach nie pracują, dlatego każda infekcja (średnio co 4-5 tygodni) kończy się zapaleniem oskrzeli lub płuc. Musi wtedy dostawać leki za pomocą  nebulizatora. Lewa ręka dziewczynki jest dużo słabsza, nie wolno jej dźwigać i obciążać kręgosłupa, który i tak coraz bardziej się krzywi z powodu braku zabudowy kostnej.
Ania jest pod opieką poradni rehabilitacyjnej, kardiologicznej, pulmonologicznej, ortopedycznej. Jest poddawana ciągłej rehabilitacji, ćwiczeniom indywidualnym, oddechowym i masażom. To wszystko jednak wymaga dużych nakładów finansowych zwłaszcza, że młodsza siostra naszej podopiecznej- Emilka, jest również niepełnosprawna. Mamy nadzieję, że zechcecie Państwo pomóc Ani. Wszelkie wpłaty prosimy kierować na konto fundacji. Można również przekazać 1% podatku.
Będziemy bardzo wdzięczni za okazaną pomoc i dobre serce darczyńców.

Wpłaty prosimy kierować na konto:

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
Bank BPH S.A.
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
Bank BPH S.A. (darowizny w ramach zbiórki publicznej)
61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
lub
Bank Pekao S.A. I O/Warszawa
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
Tytułem:
14118 Filipek Anna# darowizna na pomoc i ochronę zdrowia






Apel mamy dziewczynek "Błagam pomóżcie nam, chcę tylko spokoju dla moich dzieci!" na portalu: http://ocaliczycie.nowyekran.pl
http://ocaliczycie.nowyekran.pl/post/67744,blagam-pomozcie-nam-chce-tylko-spokoju-dla-moich-dzieci

czwartek, 19 lipca 2012

162. Błaganie o diagnozę!!!!! Poszukujemy lekarza!!!

Źródło, wydarzenie na fb: https://www.facebook.com/events/499503780075949/declines/




Witam,chodzi o zdiagnozowanie córki naszej koleżanki.
Lekarze od roku ją leczą...leczą?tylko na co,skoro nie wiedzą co malutkiej dolega?czy podaja jej dobre leki?czy jej zaden z lekow nie zaszkodzi??PROSIMY O POMOC!!!!!!!!!!!!!!
KTOKOLWIEK MOŻE TYLKO ZNAĆ JAKIEGOŚ LEKARZA,KLINIKĘ,PRZYCHODNIĘ,PROSIMY O KONTAKT!!!
Dziewczynka umiera.....Chodzi tylko i wyłacznie o zdiagnozowanie choroby malutkiej Lenusi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc- chodzi o moją córeczkę, która już od roku jest bezskutecznie diagnozowana przez różnych lekarzy.
Pomoc, jakiej obecnie potrzeba nam najbardziej to rozpowszechnienie naszej sytuacji jak najbardziej się da, dlatego będziemy wdzięczni za przesłanie tej wiadomości do jak najszerszego grona ludzi-znajomych, członków rodziny, nawet lekarzy regionalnych-szukamy KOGOKOLWIEK, kto spotkał się z podobnym przypadkiem i mógłby poradzić nam do kogo się zwrócić.
Nie prosimy o pieniądze-jedynie o kontakty z dobrymi lekarzami-specjalistami.
POTRZEBUJEMY SOLIDNEJ DIAGNOZY LEKARSKIEJ.
Pozwólcie, że opiszę problem, jaki dotyczy naszej obecnie 27-mio miesięcznej córeczki, Lenki. Lenka urodziła się o czasie bez powikłań, waga 3800, 58 cm, dostała 10 pkt Abgar. Nasza rodzina nie ma poważnych obciążeń zdrowotnych, rodzice zdrowi, jedynie matka w dzieciństwie miała astmę, u babci pojawiały się problemy z tarczycą, dziadek choruje na astmę.
Córka jest naszym jedynym dzieckiem. Rok temu (ok. maja 2011) zachorowała na ospę wietrzną, następnie w przeciągu dwóch miesięcy z wagi 9 kg przytyła 6 kg. W międzyczasie osłuchowo wyczuwalne były furczenia oskrzelowe oraz kaszel. Córka zaczęła puchnąć w oczach, pojawiły sie obrzęki na całym ciele szczególnie zauważalne na twarzy, powieki zasłaniały jej oczy. Rano dziecko trafiło pierwszy raz do szpitala na OIOM, rozpoznanie: ostra niewydolność oddechowa, zapalenie wątroby( aspat 9000, Alat 8000) , cushingoidalny wygląd, powiększenie prawej komory serca, zapalenie płuc, posocznica.
Po 3 tygodniach pobytu dziecko trafiło na diagnostykę do CZD w Katowice Ligota, gdzie zrobiono jej szereg badań metabolicznych, endokrynologicznych, nefrologicznych. Jedynie co udało sie ustalić to hiperkortyzolemia co pozwoliło podejrzewać Zespół Cushinga. Szukanie źródła nie powiodło sie, dziecko miało 6 TK, 3 RM, oraz 2 badania PET całego ciała. W międzyczasie średnio raz na 3-4 tygodnie dochodziło u córki do ostrej niewydolności oddechowej niewiadomego pochodzenia. Gwałtownie pogarszający sie stan zmusił lekarzy do przekazania dziecka o CZD w Warszawie Międzylesiu. Tam przeprowadzono jednostronną adrenalektomię (podejrzewano mikroguzkowy przerost kory nadnerczy) badanie wykazało jednak, że nadnercze było zdrowe.
Obecnie ze względu na okresowe niewydolności oddechowe córeczka ma tracheostomię, jest na respiratoterapii domowej, nadal utrzymuje się wygląd cushingoidalny oraz obrzęki (wymaga leków moczopędnych). Na twarzy, karku, rękach i nogach dziecka pojawia się nadmierne owłosienie. Nawracające napady agresji powodują, że Lenka potrafi wyrwać sobie garść włosów z głowy. Ponadto córka ma nadmierne pragnienie- potrafiła wypijać 7-8 litrów wody na dobę, a aktualnie ma restrykcje płynowe na 1000 ml.

Aktualnie Lena przebywa w szpitalu, gdyż zachorowała na zapalenie oskrzeli. Ma niską odporność, a każda infekcja powoduje całkowite rozregulowanie gospodarki elektrolitowej.

Zwracam się do Państwa o pomoc – być może znajdzie się wśród Was ktoś, kto będzie mógł mi coś doradzić, podpowie, gdzie się udać, do kogo zadzwonić, napisać… Stan zdrowia Lenki nie pozwala mi „jechać z nią w ciemno” gdziekolwiek, gdyż mała praktycznie nie ma już żył, a jednocześnie wykazuje predyspozycje do zakrzepów, które nie chcą sie rozpuszczać. Kolejne długotrwałe badania mogą ja po prostu zabić.

Każda wskazówka, każdy kontakt, każdy numer telefonu ma szansę przybliżyć nas do właściwych lekarzy i właściwej diagnozy, bez której jesteśmy zupełnie bezradni.

KATARZYNA MAMA 2 LETNIEJ LENY


Katarzyna Radzka.
diagnoza-lenki@wp.pl

sobota, 14 lipca 2012

160. Pomóż małej Marysi

Źródło: http://marysia-brzoska.blog.onet.pl/



HISTORIA MARYSI OCZAMI JEJ MAMY

Marysia urodziła się 06 lipca 2008 roku. Z wytęsknieniem oczekiwaliśmy jej przyjścia na świat, bo mamy już dwóch synów i bardzo pragnęliśmy córeczki. Pragnęliśmy jej do tego stopnia, że obiecałam Matce Boskiej, ze jak da mi córeczkę to będzie Maria. I tak się stało. W końcu doczekaliśmy się Marysi, ale nie tak miało być.


Córeczka urodziła się o czasie, 2900/53 bez powikłań. Szczęście które wtedy czułam nie da się ująć w słowa, jednak gdy lekarz pokazał mi córkę w szpitalu, moje szczęście stało się rozpaczą. Wykręcona prawa stopa i połowa ciała w naczyniakach płaskich. Marysia wyglądała jakby ktoś rozlał jej czerwone wino pod skórą. Przeżyłam szok. Pierwsza diagnoza - wrodzona wada stopy  leczenie operacyjne , a jeśli chodzi o naczyniaki  to niektóre się wchłoną ale na pewno nie wszystkie - powiedział lekarz.

 Cofnięta żuchwa, nisko osadzone uszy - to tez jest jakiś niedorozwój - usłyszałam. Świat mi się zawalił pod nogami. Całe dnie płakałam, ale paradoksalnie Marysia dostała 10 pkt w skali agar i wyszliśmy do domu. Nie wychodziłam na spacery, bo byłam w okropnej depresji, pomimo pięknej pogody. Pamiętam ten słoneczny , piękny lipcowy dzień, kiedy po raz pierwszy zauważyłam - nie wiedząc wtedy jeszcze co to jest- atak padaczki mojej kruszynki. Oczy miała wykręcone w stronę czoła, głowę odgiętą na bok, wykrzywione małe usteczka, a jej całe ciałko podskakiwało jakby podłączone do prądu. Mało nie dostałam zawału ze strachu! Natychmiast udaliśmy się do lekarza, który zdiagnozował następne choroby:

Małogłowie tzn ze mózg rośnie za wolno i kości czaszki się zarastają zbyt szybko,
Padaczka, obustronny niedosłuch - musi nosić aparaty słuchowe, wzmożone napięcie mięśniowe, zespół wad wrodzonych - ma krótszą nóżkę, naczyniaki płaskie, jedna nóżkę ma grubsza od drugiej - to samo dotyczy rączek.
Ma także wrodzoną wadę przepony co utrudnia jej w oddychaniu i przepuklinę roztworu przełykowego.


Marysi musi być codziennie rehabilitowana, najlepsze efekty dają turnusy rehabilitacyjne, które są bardzo kosztowne- 4.000 zł za 2 tygodnie rehabilitacji. Kochamy naszą Marysię ponad wszystko i wierzymy, ze z pomocą ludzi wielkiego serca uda się nam zapewnić Marysi profesjonalną rehabilitację a tym samym szanse na w miarę normalne życie.



  JAK MOŻESZ POMÓC MARYSI?


Marysia wymaga stałej opieki i codziennej rehabilitacji. Od drugiego miesiąca życia jest codziennie rehabilitowana metodą NDT Bobatch. Od niedawna także metodą Vojty, oraz terapią czaszkowo-krzyżową, która jest stosowana tylko na turnusach rehabilitacyjnych.
Koszt jednego turnusu trwającego 2 tygodnie wynosi ok. 4.000 zł i, aby były jakiekolwiek wyniki w rozwoju naszej Marysi, powinna ona odbyć co najmniej 5 takich turnusów w ciągu roku. W naszej rodzinie pracuje tylko tata Marysi, dlatego  zwracamy się do ludzi dobrej woli o pomoc, abyśmy mogli opłacić turnusy rehabilitacyjne i zapłacić za  niezbędne aparaty słuchowe – koszt ok. 7.000 zł. To wszystko niestety przerasta nasze możliwości finansowe.
 Zadaniem naszej małej Marysi jest dzielnie ćwiczyć, a naszym zapewnić jej najlepszy możliwy start w samodzielne życie. Aby kiedykolwiek było to możliwe, cenna jest każda pomoc.
Marysia jest zarejestrowana w Fundacji Dzieciom “Zdążyć z Pomocą”,


DOWOLNE WPŁATY DAROWIZN:
Fundacja Dzieciom “Zdążyć z Pomocą” Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
Nr konta: 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 
PEKAO S.A. I O/Warszawa z dopiskiem: darowizna  na leczenie i rehabilitację Marysia Brzóska”


1% PODATKU – TO NIC NIE KOSZTUJE

Fundacja Dzieciom “Zdążyć z Pomocą” koniecznie  z dopiskiem w rubryce „Informacje uzupełniające” “na leczenie i rehabilitację Marysia Brzóska”
NR KRS.  KRS 0000037904

                              WSZYSTKIE PIENIĄŻKI ZOSTANĄ PRZEKAZANE
                            NA LECZENIE I REHABILITACJĘ MARYSI!
                         SERDECZNIE DZIĘKUJEMY ZA KAŻDĄ POMOC!

Marysieńka na You Tube: 




Kontakt z Mamą Marysi:
 Anna Brzóska kontakt mailowy: rybcia303@o2.pl
telefon: 793-139-793

wtorek, 3 lipca 2012

157. Sprzedajemy dom żeby pomóc Franiowi

Rodzice Frania piszą:

Chcemy sprzedać dom, aby zapewnić Franiowi nieograniczony dostęp do rehabilitacji i leczenia. Chcemy, aby nasza córcia, Natalia, miała wreszcie w miarę uregulowane życie, bo przez nasze ciągłe wyjazdy z Franiem i ona bardzo cierpi.
Franuś nie ma całego czasu tego świata - każdy miesiąc jest dla niego ogromnie ważny.
Tu jest napisane wiecej o Franiu i powodach, dla których sprzedajemy dom: http://zrobmy-to-razem.pl/art/historia-frania

Proszę, rozsyłajcie informację o naszym domu do swoich znajomych. Wierzymy, że ta drogą znajdziemy kupca.
http://dompraktyczny.blogspot.com/
Zapraszam do wzięcia udziału w wydarzeniu na fb: