wtorek, 6 marca 2012

90. Czy delfiny zaśpiewają dla Kariny? Panorama Leszczyńska

Karinka- mała, kochana żabka, ulubienica cioci :)
Z niecierpliwością czekam na każde spotkanie z Karinką.

Ze strony: http://panorama.media.pl/content/view/415835/


Image

Największe marzenie? Móc porozmawiać z własną córką – bez chwili namysłu mówi Karolina Tórz z Leszna. – Ona ma już pięć lat i tak bardzo stara się nam coś przekazać, ale nie może… Muszę jej pomóc.


Młoda mama nie załamuje rąk. Wręcz przeciwnie – głęboko wierzy, że chora na dziecięce porażenie mózgowe Karina w końcu przemówi. Od dawna podpytuje w tej sprawie lekarzy i terapeutów, szuka w książkach i internecie. Wydaje się, że znalazła sposób – wiele wskazuje na to, że dziewczynce może pomóc delfinoterapia.

Walczy od początku

Ostatnie miesiące są dla Kariny szczególnie trudne. Źle znosi kiepską komunikację. Szybko wpada w złość. W napadzie histerii kładzie się i krzyczy.
– To duża dziewczynka, ona nie mówi, ale bardzo sporo rozumie. Niestety, my nie zawsze potrafimy odczytać, co chce nam przekazać – ubolewa Karolina. – Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem, kiedy i gdzie nastąpi napad. Nie mogę nad tym w żaden sposób zapanować, a ludzkie spojrzenia i uwagi, często złośliwe, naprawdę potrafią zaboleć.
W domu i przedszkolu dziewczynka porozumiewa się z innymi za pomocą obrazków. Pokazuje kubek, gdy chce jej się pić, albo sztućce, jeśli zgłodniała. To ułatwia życie, ale też mocno zawęża treść rozmowy.
Ufam, że Karinka poradzi sobie z mówieniem, tak jak z wszystkim innym – z przekonaniem wyznaje jej mama. – Gdy się urodziła lekarze nie dawali jej szans na przeżycie. Potem twierdzili, że będzie dzieckiem leżącym. Tymczasem, dzięki intensywnej i systematycznej rehabilitacji, córka potrafi dziś samodzielnie chodzić. Uczęszcza nawet do przedszkola integracyjnego. Żałuję tylko, że nie ma radosnego dzieciństwa, jak jej zdrowi rówieśnicy. Od początku na wszystko musi ciężko pracować.
Przyszła na świat 26 października 2006 roku, osiem tygodni przed terminem. Ważyła zaledwie 1490 gram. Urodziła się z niedotlenieniem, w zamartwicy, ze skrajnie ciężką niedokrwistością, z zespołem zaburzeń oddychania i niewydolna krążeniowo. Przeszła też wylewy krwi do mózgu. Była jednak dzielna i bardzo chciała żyć. Po dwóch miesiącach opuściła szpitala. W 15. miesiącu życia zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie dziecięce. Zaczęły się regularne wizyty u całej rzeszy specjalistów. Do dziś korzysta z pomocy m.in. psychologa, neurologopedy, kardiologa, okulisty czy rehabilitantki. Ponadto uczęszcza na hipoterapię i dogoterapię. Część z tych wizyt dostępna jest tylko prywatnie, rodzice muszą za nie płacić. Karolina zdecydowała się poświęcić cały swój czas i energię na wychowywanie i rehabilitację córki. Jej mąż Marcin jest jedynym żywicielem rodziny.

– Za to po powrocie z pracy jest tatą, takim tatą na medal – chwali męża Karolina.
Delfiny dla Kariny
„Śpiew delfina leczy chore głowy” to tytuł reportażu wyemitowanego w telewizji TVN na początku marca ubiegłego roku. Jeden z jego małych bohaterów – Nikodem – po delfinoterapii zaczął mówić. To natchnęło leszczyniankę do działania. Skontaktowała się z fundacją „Dobra Wioska”, która kilka razy do roku organizuje wyjazdy do delfinarium w Turcji. Jednego z nielicznych miejsc w Europie, gdzie można skorzystać z takiej formy pomocy.
– Przejrzałam również inne oferty, ale ta okazała się dla nas najkorzystniejsza, bo jest tam ciepło, które Karinka uwielbia, a poza tym fundacja zapewnia na miejscu polskojęzyczną kadrę terapeutów, co jest ważne w pracy z dziećmi mającymi problemy z komunikacją – wyjaśnia Karolina Tórz. – Nasza pani neurolog wystawiła potrzebne zaświadczenie. Problemem są tylko pieniądze.
Koszt dwutygodniowego wyjazdu małej leszczynianki wraz z opiekunem, w ramach którego zaplanowano 10 sesji z delfinami, wynosi 18 tys. zł. Dla rodziców to zaporowa kwota. Nie mają oszczędności, wszystkie pieniądze wydają na rehabilitację córki.


– Od pół roku zbieramy na delfinoterapię plastikowe nakrętki, zaangażowało się w to nawet kilka szkół i przedszkoli. Sami zawozimy je potem do skupu. Za pierwsze 714 kg otrzymaliśmy 928 zł, za kolejne 970 kg 1.261 zł. To dużo bardzo, dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają. Z drugiej strony nakrętek i pieniędzy przybywa stosunkowo wolno, a czas biegnie nieubłagalnie szybko. Karina powinna w tym roku rozpocząć delfinoterapię – zaznacza mama dziewczynki.

Rodzina zbiera fundusze na ten cel również za pośrednictwem portalu www.siepomaga.pl (wystarczy w wyszukiwarce wpisać „Delfiny dla Kariny”). Na stronie można znaleźć szczegółowy opis choroby dziewczynki i jej aktualne zdjęcia z domowego archiwum. Ludzie ofiarujący pieniądze za pośrednictwem portalu nie dają dużych sum, często po kilka złotych, bo o to chodzi – by pomóc, nawet jeśli samemu ma się niewiele. Morza i oceany też tworzą krople wody! Póki co na koncie jest 1103 zł.




Innym już pomogły
Delfinoterapia na pewno nie jest lekiem na całe zło. Jednak od ponad 30 lat z powodzeniem stosowana jest na całym świecie w leczeniu i rehabilitacji dzieci i dorosłych z wieloma schorzeniami: zaburzeń funkcjonowania centralnego systemu nerwowego, porażenia mózgowego, autyzmu, zespołu Downa, zaburzeń mowy i słuchu. Pomocne dla chorego są wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny, które przenikają przez ludzkie tkanki powodując drobne korzystne zmiany w zniszczonych komórkach.
Ze zrozumiałych względów delfinoterapia nie jest u nas zbyt popularna. Mało wiedzą o niej nawet terapeuci, także ci, którzy na co dzień pracują ze zwierzętami.
– Nie znam tej metody, czytałam tylko o niej, ale jedno mogę stwierdzić z pełnym przekonaniem: kontakt ze zwierzęciem ma olbrzymie znaczenie w rehabilitacji i daje fantastyczne rezultaty. Przekłada się też na relację z człowiekiem – uważa Anna Żygadło, która w podleszczyńskiej Kłodzie prowadzi hipoterapię. – Z Karinką pracuję od dość dawna. To taki typ niepokorny, ale jak już się do kogoś przekona, to oddaje mu całe swoje serce. Zajęcia na koniach ewidentnie jej się podobają. Lubi zwierzęta, nie boi się ich. Myślę, że z delfinami może jej się udać.
Magdalena Kolańska, fizjoterapeuta z Krobi, która od samego początku dba o rehabilitację dziewczynki, wyznaje, że wśród jej pacjentów są już dzieci, które skorzystały z delfinoterapii. Efekty widać gołym okiem.
– Na razie to dla mnie wciąż zbyt nowa metoda, aby móc rodzicom coś zagwarantować. Karina wydaje się jednak być idealną pacjentką na delfinoterapię. Dzieciom z podobnymi schorzeniami udało się pomóc. Ona ma prawidłowo rozwinięte narządy mowy, musi się tylko odblokować. Ważne, aby rodzice jak najszybciej uzbierali potrzebną kwotę i pojechali do Turcji. Terapię powinno się rozpocząć przed szóstym rokiem życia – zaznacza M. Kolańska.
    ANNA MACHOWSKA



Wszystkich, którzy chcieliby finansowo wspomóc rodziców dziewczynki, odsyłamy na stronę www.siepomaga.pl. Osoby, które chciałyby zbierać plastikowe nakrętki na rzecz Kariny zachęcamy do bezpośredniego kontaktu z jej mamą – Karoliną Tórz tel. 785-471-091.
 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane