wtorek, 18 września 2012

185. Krzysiu o sobie

Źródło: http://www.krzysiuosobie.zafriko.pl/

O sobie


Witam wszystkich na mojej stronce o mnie. Pewnie niektórzy zastanawiają się kto to jest ten Krzysiu i co on sobą reprezentuje? Więc po krótce się przedstawię:
- Jestem chłopcem o imieniu Krzyś, który przez los został potraktowany trochę mniej życzliwie niż inne dzieci - urodziłem się z Zespołem Downa. Moje życie jak do tej pory pędzi innym torem i tak już prawdopodobnie zostanie. Upośledzenie umysłowe, osłabiona odporność, wiotkość mięśni i stawów oraz kilka innych cech spowodowały, że moje życie to ciągła rehabilitacja i walka z chorobami. Jeżdżę na koniku (hipoterapia), mam zajęcia z pieskiem (kynoterapia), czasem chodzę na basen jak mi zdrowie na to pozwala, mam zajęcia z logopedą, pedagogiem, psychologiem, terapię ruchową i ... nie mogę sobie przypomnieć co jeszcze mam .
A, i wyjeżdżam raz lub dwa razy do roku na - jak to mówi moja mama - "specjalistyczny turnus rehabilitacyjny", który kosztuje ho, ho, ho... . Zresztą cała moja rehabilitacja sporo kosztuje!





MOJA HISTORIAPoczątek

Moja historia rozpoczęła się pewnego chłodnego listopadowego poranka, kiedy to przyszedłem na świat przez ... nie, nie, nie będę opowiadał szczegółów bo się trochę wstydzę . No więc wracając do mojej historii urodziłem się jako zdrowy chłopiec. Moi rodzice byli bardzo szczęśliwi, że mają takiego maluszka jak ja (no tak bynajmniej słyszałem). Początkowo zachowywałem się jak każde zdrowe dziecko i nic nie wskazywało na to, że coś jest ze mną nie tak. Po kilkunastu godzinach od mojego przyjścia na świat i pierwszych badaniach ktoś uznał, że trzeba mnie umieścić w takiej przezroczystej skrzynce, chyba nazywa się to inkubator . Muszę się przyznać, że nawet mi się to spodobało , było tam przytulnie, ciepło i co najważniejsze miałem tam trochę swobody, nie ściskano mnie i nie dawano buziaczków , no ale trwało to tylko kilka dni, niestety wszystko co dobre szybko się kończy i wróciłem do tych uścisków, buziaczków . Niestety ja wylegując się i wygrzewając nie miałem pojęcia o dramacie, który rozegrał się w szpitalu. Trzy dni po moich narodzinach moja mamusia została wezwana do gabinetu ordynatora oddziału, gdzie dowiedziała się o podejrzeniach lekarzy, że ja nie jestem całkiem zdrowym dzieckiem, że podejrzewają u mnie Zespół Downa, ale nie są tego całkowicie pewni i trzeba wykonać specjalne badania w Akademi Medycznej. To jednak wystarczyło, żeby moja mamusia się załamała, ale co w tym dziwnego? Przecież każdy rodzic dowiadujący się o chorobie swojego dziecka przeżywa to na swój sposób, a rodzic dowiadujący się, że jego dziecko może być inne od swoich rówieśników, upośledzone umysłowo, ruchowo i zdane na opiekę innych przez całe swoje życie - co taki rodzic może przeżywać? Niektórzy z Was pewnie wiedzą co się wtedy czuje bo macie też pociechy podobne do mnie, albo z innymi schorzeniami. Jednak tym, którzy nie doświadczyli takich przeżyć to opiszę stan mojej mamusi: załamanie, depresja, rozpacz. Mój tato również bardzo to przeżywał, ale starał się tego nie okazywać przy mamusi, chyba nie chciał aby jej stan się pogorszył, bo i tak trzeba było jej podawać leki uspokajające. Następne kilka dni pobytu mojego i mamusi w szpitalu tato spędził z nami. Po tygodniu wszyscy troje opuściliśmy szpital i pojechaliśmy do domu.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
CHCESZ POMÓC KRZYSIOWI? WPŁAĆ CHODŹ MAŁĄ KWOTĘ!
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
nr: 61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
z dopiskiem:
1383 Formela Krzysztof - zbiórka publiczna
 
 
 
 
 
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane