Świetny post ukazujący problem przymusowego szczepienia napisany przez: Emilię Wilgosz
Źródło: http://www.kochamylaure.pl/2012/07/07/
-
Źródło: http://www.kochamylaure.pl/2012/07/07/
Jakiś czas temu postanowiłam zamieszczać
w moim pamiętniku wpisy wyłącznie dotyczące córeczki i tym samym
planowałam odciąć się od wszelkich innych problemów, które na co dzień
mnie smucą lub niepokoją. Zwłaszcza w przeddzień urodzin Laurki nie
chciałam pisać o żadnych przykrych sprawach, aby nie psuć nastroju sobie
i innym ludziom. Mimo tego, dziś zamieszczę wpis o bardzo przykrej i
niepokojącej sprawie, ponieważ wydarzyło się coś, czego pominąć po
prostu nie mogę… Temat z pozoru polityczny, jest tak naprawdę sprawą
niezwykłej wagi dla wszystkich Polaków i dotyka bezpośrednio zarówno
dzieci jak i dorosłych, w takim samym stopniu ludzi zdrowych, jak i
niepełnosprawnych. Sprawa jest szczególnie ważna dla mojej córki, której
zdrowie, a nawet życie może zależeć o kolejnej bzdurnej, skandalicznej
ustawy, jaką po cichu, pod osłoną odbywających się meczów Euro,
przygotowali nam nasi politycy. Ale po kolei…
Już będąc w ciąży mocno interesowałam
się tematem szczepionek podawanych dzieciom od pierwszych tygodni ich
życia. Chodziłam do szkoły rodzenia, w której uczulono mnie na tą sprawę
i otworzono mi oczy na zagrożenia, jakie niesie ze sobą fakt podawania
dzieciom złej jakości lub nadmiernej ilości szczepień. Od mniej więcej
siódmego miesiąca ciąży wręcz zaczytywałam się w publikacjach naukowych
poświęconych tej tematyce, a także studiowałam wypowiedzi zamieszczane
przez rodziców na różnych forach internetowych. Dotarłam też do raportów
naukowców i lekarzy, którzy potwierdzili zgubny wpływ niektórych
szczepionek, jednak ze względów politycznych i komercyjnych zatajono te
raporty, ukrywając je z przed szerszą opinią publiczną.
Nigdy nie byłam przeciwniczką podawania
szczepionek i nadal nie jestem, ponieważ są one wynikiem postępu
ludzkości i na przestrzeni dziejów pozwoliły zwalczyć wiele bardzo
niebezpiecznych chorób. Same w sobie są więc osiągnięciem dobrym i
niezwykle przydatnym dla przeszłych i przyszłych pokoleń. Jestem jednak
zdecydowaną przeciwniczką szczepionek niebezpiecznych, złej jakości,
które w swoim składzie zawierają silnie neurotoksyczne substancje,
powodujące szereg groźnych skutków ubocznych. Jestem też przeciwniczką
szczepionek skondensowanych oraz takich podawanych w nadmiernych
ilościach – kompletnie niepotrzebnych, aplikowanych ludziom bez realnego
zagrożenia wystąpienia choroby. Wiele z nich wcale nie chroni przed
chorobą, a jedynie powoduje powikłania i są łatwym źródłem zarobku dla
wyzutych z humanitaryzmu wielkich koncernów farmaceutycznych. Jestem
także przeciwniczką nabijania ludzi w butelkę, robienia ze społeczeństwa
idiotów i traktowania obywateli jak żywy towar, którym można dowolnie
handlować i dowolnie go eksploatować.
Przed narodzinami dziecka studiowałam
uważnie fachową literaturę na temat szczepionek i dowiedziałam się przy
okazji rzeczy po prostu mrożących krew w żyłach. Większość szczepionek
zawiera silnie neurotoksyczne substancje, które są bardzo niebezpieczne
dla ludzkiego mózgu, zwłaszcza dla mózgu małego dziecka. Są to między
innymi zawarte w szczepionkach konserwanty, takie jak aluminium lub
wyjątkowo groźne związki rtęci. Owa rtęć, zwana fachowo Thimerosal
(sodium ethylmercurithiosalicylate), jest najniebezpieczniejszą ze
wszystkich substancji, która niestety od ponad 80 lat dodawana jest w
Polsce do szczepionek, także niemowlęcych. Wyprodukowano ją w latach
trzydziestych ubiegłego wieku, bez wykonania jakichkolwiek badań na
temat bezpieczeństwa tej substancji. Dziś już wiemy, że rtęć w każdej
postaci jest bardzo toksyczna, a mimo to wciąż jest stosowana przez
koncerny farmaceutyczne jako składowa produkowanych przez nie
szczepionek. A polski rząd cały czas te szczepionki kupuje i wciąż
nakazuje wstrzykiwać je dzieciom od pierwszych dni życia.
Rtęć odkłada się w mózgu powodując
nieodwracalne zmiany – jest neurotoksyczna, kardiotoksyczna,
hepatoksyczna, nefrotoksyczna, immunotoksyczna oraz kancerogenna…
Powoduje zaburzenia rozwojowe u dzieci (między innymi padaczkę i
autyzm), choroby neurodegeneracyjne u dorosłych (Parkinsona i
Alzheimera) oraz degeneracyjne zmiany w systemach reprodukcyjnych kobiet
i mężczyzn, upośledzając ich zdolności rozrodcze oraz uszkadzając
potomstwo (źródło: http://www.epa.gov/iris/subst/0073.htm).
To właśnie dlatego w ostatnich dwudziestu latach, kiedy to znacznie
wzrosła liczba obowiązkowych szczepień, drastycznie (kilkunastokrotnie)
wzrosła również zachorowalność na choroby psychoneurologiczne (autyzm,
ADHD, upośledzenie umysłowe, padaczka i inne).
Biorąc pod uwagę powyższe dramatyczne
dane, kraje skandynawskie wprowadziły całkowity zakaz używania rtęci w
szczepionkach, a Unia Europejska zaproponowała drastyczne ograniczenie
używania rtęci na skalę globalną. Mimo tego, wciąż są państwa, w których
Thimerosal jest dodawany do szczepionek. W czołówce tego niechlubnego
rankingu są Stany Zjednoczone, oraz niestety wiecznie wzorująca się na
USA nasza Polska. W Stanach na autyzm cierpi obecnie ponad 1,5 miliona
dzieci. Dla Polski nie ma jeszcze wiarygodnych danych, ale szacuje się,
że może być ich ponad 150 000.
W naszym kraju nadal stosowane są
szczepionki zawierające ten cholerny Thimerosal, a najniebezpieczniejszą
z nich jest Euvax, podawany noworodkom w pierwszej dobie życia – jest
to szczepionka koreańskiej produkcji przeciwko wirusowemu zapaleniu
wątroby. Wiedząc o tym, nie pozwoliłam w szpitalu zaszczepić Laury tą
szczepionką, ale ponieważ szczepienie było obowiązkowe, musiałam zdobyć
inną, aby ją zaszczepić przeciwko Wzw B. Dlatego też kupiłam w aptece
szczepionkę Engerix B, która niestety też zawierała w składzie rtęć, ale
już w znacznie mniejszej ilości. Postanowiłam, że będę skrupulatnie
sprawdzać składy wszystkich proponowanych Laurze szczepionek i osobiście
dopilnuję, aby żadna niebezpieczna substancja nie dostała się do jej
krwi.
Problemy pojawiły się dopiero, kiedy
przetransportowano moją maleńką dziewczynkę do Centrum Zdrowia Dziecka w
Warszawie. Tam lekarze postanowili podać jej kolejną dawkę szczepionki
Wzw B bez mojej wiedzy – nakazano podanie dziecku niebezpiecznego Euvaxu
i nikt nie zamierzał mnie o tym poinformować. Na szczęście miałam nawyk
codziennego czytania karty dziecka i wszystkich zleceń medycznych
(chociaż niektórym osobom z personelu medycznego niekoniecznie to
odpowiadało) i dzięki temu przeczytałam o planowanym szczepieniu.
Pamiętam, że zrobiłam wtedy w tym szpitalu nieziemską awanturę o to, że
ktoś decyduje o podaniu dziecku szczepionki bez wiedzy rodzica.
Zażądałam podania Engerix B zamiast Euvax i o dziwo bez protestu
spełniono moją prośbę, chociaż standardowo próbowano zaszczepić moją
Laurę tańszą i gorszą szczepionką. Do tej pory mną trzęsie, jak sobie tą
sytuację przypomnę.
Laura jest dzieckiem wyjątkowo
obciążonym, z grupy wysokiego ryzyka zachorowalności na wiele chorób.
Wielokrotnie przeszła skomplikowane operacje, narkozy, liczne
antybiotykoterapie, co nie pozostało bez konsekwencji dla jej układu
nerwowego i odpornościowego. Dlatego ja muszę w sposób szczególny dbać o
to, aby do jej krwi nie wstrzyknięto czegoś, co dodatkowo może obciążyć
jej organizm. Muszę pilnować, aby rtęć nie dostała się do jej mózgu,
ponieważ istnieje ryzyko, że jej układ nerwowy mógłby tego nie wytrzymać
i mogłoby dojść do groźnych w skutkach powikłań poszczepiennych.
Dlatego jestem w stałym kontakcie z pediatrą Laury i przed wyjazdem na
szczepienie proszę o podanie mi nazwy farmaceutycznej szczepionki.
Następnie sprawdzam skład tej szczepionki, a jeśli mi ona nie odpowiada,
to wtedy albo z niej całkowicie rezygnuję, albo kupuję inną,
bezpieczniejszą. Mam ułatwioną sytuację, ponieważ Laurze ze względu na
chorobę przysługuje pakiet nieco lepszych szczepionek, tak zwany pakiet
szczepionek oczyszczonych. Dzięki temu część szczepionek lepszej jakości
jest dla Laury refundowana, a ja dokupuję tylko te, które wydają mi się
bezpieczniejsze od tych proponowanych przez lekarza.
Nigdy też nie zezwalam na podawanie
Laurze szczepionek skondensowanych, takich 3w1, 5w1 itp. Są to pakiety
bardzo niebezpieczne i bardzo obciążające dla organizmu dziecka. Laura
jest szczególnie zagrożona powikłaniami poszczepiennymi, dlatego ja
pozwalam na wykonanie jednorazowo maksymalnie dwóch ukłuć. Oczywiście
namawiano mnie na te pakiety twierdząc, że dziecko będzie miało „za
jednym zamachem” zrobione kilka szczepień i dzięki temu będzie mniej
cierpiało. Prawda jest jednak taka, że namawia się rodziców na te
szczepionki głównie ze względu na zyski, a nie ze względu na dobro
dzieci. Rodzice wydają kasę na zakup pakietów, chcąc uchronić swoje
dzieci przed bólem spowodowanym wielokrotnymi nakłuciami. A koncerny
farmaceutyczne cieszą się, bo na tym wyjątkowo dużo zarabiają. Tak
naprawdę, wiele z tych szczepionek jest kompletnie zbędnych, a
wystąpienie powikłań po takich pakietach jest o wiele wyższe, niż przy
tradycyjnych szczepionkach. Gdyby środowisku medycznemu naprawdę
zależało na dobru dzieci, to zamiast namawiać rodziców na skondensowane
szczepionki, uświadamialiby ich, jak zabezpieczyć dziecko przed bólem.
Ja znam taki sposób i jest on
najprostszy na świecie, więc chętnie podzielę się tą wiedzą. Otóż
wystarczy kupić w aptece przeciwbólową lidnokainę „Emla”, a następnie
pół godziny przed szczepieniem posmarować miejsce, gdzie ma być podana
szczepionka. Należy nałożyć na posmarowane miejsce specjalny plasterek
dołączony do opakowania i udać się z dzieckiem na szczepienie. Zapewniam
Was wszystkich, że dziecko nie poczuje wtedy najmniejszego nawet bólu.
Lidnokaina „Emla” całkowicie znieczula miejsce nakłucia i mały pacjent
totalnie nic nie czuje. Dzięki temu moja Laura jeszcze nigdy nie poczuła
bólu podczas podawania szczepionki.
Wszystko, co napisałam na temat
szczepionek zrobiłam po to, aby uświadomić ludzi o zagrożeniach z nich
wynikających. Jednak nie jestem całkowitą przeciwniczką szczepionek i to
też chciałabym podkreślić. Wierzę w ich zbawienny wpływ, o ile są
aplikowane mądrze, z pominięciem szczepionek zbędnych i z pominięciem
niebezpiecznych środków chemicznych, takich jak Thimerosal. Przeczytałam
na ten temat wiele literatury i muszę przyznać, że zapoznałam się ze
stanowiskiem dwóch stron – zarówno zwolenników jak i przeciwników
szczepionek. Środowisko medyczne i naukowe jest w tej kwestii
podzielone, dlatego czytając publikacje naukowe można dostać rozdwojenia
jaźni. Jest wielu gorliwych przeciwników szczepień, którzy są autorami
przekonujących publikacji naukowych stworzonych w celu udowodnienia ich
tezy. Jest też jednak równie wielu zwolenników jak największej ilości
szczepień i również oni tworzą własne przekonujące publikacje naukowe.
Trudno mi było na początku wyrobić sobie na ten temat zdanie i do tej
pory mam w głowie chaos, gdyż nie wiem, jak jest naprawdę. Nie mam
pewności, czy szczepienie ogólnodostępnymi szczepionkami z Thimerosolem i
aluminium spowodowałoby u Laury groźne skutki uboczne, czy też nie.
Przecież wiele dzieci, mimo podania tych szczepionek, jest całkowicie
zdrowych. Ale niestety są też inne, chore, u których na przykład nagle w
niewyjaśnionych okolicznościach pojawił się autyzm lub padaczka. Ja
osobiście postanowiłam szczepić Laurę, ale z drugiej strony nie pozwalam
na wstrzykiwanie do jej krwi żadnych groźnych substancji. Wspólnie z
lekarzem ułożyłam jej indywidualny harmonogram szczepień, drobiazgowo
sprawdzam każdą szczepionkę i dzięki temu mam poczucie, że chronię swoje
dziecko przed powikłaniami. Być może podanie tych niebezpiecznych
szczepionek mojej córce nie spowodowałoby u niej żadnych powikłań, być
może nie stałoby się nic złego. Ja jednak wolę nie ryzykować, bo gdyby
jednak coś się Laurze stało, to ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła…
Ponadto bombardowanie mnie ciągłymi
kampaniami reklamowymi na temat kolejnych „wspaniałych” szczepionek
jakoś mnie nie przekonuje. Co róż widzę w gazetach, telewizji, na
plakatach przerażającą reklamę, która ma wywołać we mnie poczucie winy:
„jak nie zaszczepisz dziecka, to z pewnością ono wkrótce ciężko
zachoruje”. Ja szczepię swoje dziecko, ale nie tym wszystkim, co
nakazują reklamy, zwłaszcza te w gazetach dla przyszłych mam. Doskonale
bowiem zdaję sobie sprawę, że reklamy nie mają na celu dobra pacjenta,
ale wyłączne zyski finansowe dla koncernów farmaceutycznych. Największe
koncerny nie cofną się przed niczym, aby zrobić ludziom wodę z mózgu i
dzięki temu sprzedać swój produkt. To właśnie firmy farmaceutyczne
lobbują rządy poszczególnych krajów i nakłaniają je do wprowadzania
kolejnych „obowiązkowych” szczepień. Nierzadko dają one gigantyczne
łapówki za wprowadzenie na rynek danego kraju kolejnej szczepionki – są
to tak wielkie kwoty pieniędzy, o jakich zapewne nikomu z nas się nie
śniło. Właśnie z tego względu staram się spojrzeć na temat szczepień z
dystansem i wybrać dla mojej córki te szczepionki, które po pierwsze są
jej naprawdę potrzebne, a po drugie są dla niej bezpieczne.
A teraz przejdę do meritum… Ten mój
długi wywód na temat szczepień był tylko wstępem do tego, o czym teraz
Wam napiszę. Mam nadzieję, że znajdziecie w sobie siłę i czas do
przeczytania mojego przydługiego wpisu, ponieważ naprawdę jest to sprawa
niezwykłej wagi. Nasi politycy znów postanowili stworzyć przepisy
skierowane przeciwko własnym obywatelom, a wszystko w celu łatwego i
szybkiego zysku finansowego… Ja nie jestem towarem handlowym, moje
dziecko też nie, dlatego postanowiłam tym wpisem zaprotestować przeciwko
skandalicznej ustawie, nad którą właśnie głosują nasi senatorowie. Moje
ciało nie jest na sprzedaż, więc nie chcę być przedmiotem wymiany
handlowej między polskim rządem, a wielkimi korporacjami
farmaceutycznymi.
Otóż nasi politycy, pod osłoną Euro, po
cichutku obmyślili plan, jakby tu wykorzystać społeczeństwo do swoich
niezbyt moralnych celów, jakby tu dogadać się z koncernami
farmaceutycznymi w celu zdarcia z ludzi jeszcze większej kasy… Pracowali
jak mróweczki akurat wtedy, kiedy cała Polska pochłonięta była
przygotowaniami do Euro 2012. Myśleli zapewne, że społeczeństwo
zaabsorbowane wydarzeniami sportowymi nie zauważy ich niecnych planów.
No cóż, jak zwykle ekipa rządząca nie doceniła swojego społeczeństwa…
Drogie Panie i drodzy Panowie zasiadający u zaszczytnego koryta polskiej władzy!
Otóż społeczeństwo głupie nie jest i
zauważyło… Zauważyliśmy, że dnia 15.06.2012 r. Sejm przegłosował ustawę o
zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób
zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej.
Zauważyliśmy też, że teraz Senat zajmie się rozpatrzeniem tej ustawy, a
następnie jeśli nie zostaną wprowadzone poprawki, ma ona zostać
podpisana przez Prezydenta.
W naszym kraju skandal goni skandal i
tak naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać. Niedawno traciłam
energię na walkę z idiotyczną ustawą o zbiórkach publicznych, a teraz
muszę walczyć z kolejnym, jeszcze większym absurdem. Teraz powstała
ustawa, która w założeniu miała być stworzona dla dobra ludzi, a
tymczasem zrobiono coś, co niektórym kojarzy się po prostu z
holocaustem… Ja osobiście, po zapoznaniu się z treścią proponowanych
poprawek, jestem najzwyczajniej w świecie przerażona! Sprawa
bezpośrednio dotyka mojej córki, ponieważ w myśl ustawy to nie ja będę
decydować o tym, co jest wstrzykiwane do krwi mojej Laurki, ale będzie
robiło to za mnie państwo! Szczepienia mają być absolutnie obowiązkowe
dla wszystkich obywateli – zarówno dzieci jak i dorosłych. Ponadto w
ustawie jest zapis, który mnie samej nie mieści się w głowie – jeśli
ktoś nie będzie chciał się zaszczepić, to państwo będzie mogło użyć w
stosunku do niego PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO! Zmiany zaproponowane w
projekcie nowej ustawy są tak skandaliczne, że wykraczają poza granice
mojej wyobraźni…
Jednak posłowie i senatorowie w naszym
Parlamencie mają większą ode mnie wyobraźnię, co niestety jest tragiczne
w skutkach dla nas wszystkich. W myśl zaproponowanych poprawek do
ustawy, zmieniono dotychczasową definicję choroby zakaźnej oraz zasady
obowiązku szczepień – nowe definicje rozszerzają przymus szczepień o
kolejne szczepionki i dają możliwość ogłoszenia epidemii z błahych
powodów, a co z tym się wiąże nakładają przymus szczepień na wszystkich
obywateli. Łatwo się domyśleć, że koncerny farmaceutyczne będą mocno
dbały o to, aby takich epidemii ogłaszano w Polsce jak najwięcej…
Przymus szczepień będzie mógł być stosowany do wszystkich, zarówno
dzieci, jak i dorosłych.
Do tej pory lekarze, którzy zgłosili
wystąpienie poszczepiennych powikłań, mogli korzystać z refundacji
kosztów takiego zgłoszenia. Jednak proponowana przez polityków poprawka
odmawia lekarzom tych refundacji. W praktyce oznacza to, że lekarze nie
będą zgłaszać powikłań poszczepiennych, a więc takie dane nie będą
trafiały do żadnych rejestrów. Tym samym przed opinią publiczną będą
ukrywane zgody i okaleczenia umysłowe dzieci, u których wystąpiły
poszczepienne powikłania.
Ale to jeszcze nie wszystko… Nowa ustawa
jest również próbą zmonopolizowania i ograniczenia dostępu do
informacji o zakażeniach, chorobach zakaźnych i niepożądanych odczynach
poszczepiennych. Politycy chcą, aby dostęp do tych informacji był tajny i
aby miał go wyłącznie sanepid. Tylko niektóre instytucje będą mogły
starać się o dostęp do tych danych i to pod rygorem podpisania umowy
oraz dokonania stosownej płatności. Ale płatny dostęp do tych jakże
niezwykle istotnych danych to tylko teoria – w praktyce dostępu nie
będzie miał nikt. Ustawa przewiduje bowiem możliwość odmówienia przez
sanepid udostępnienia instytucjom dostępu do bazy danych bez podania
przyczyny…
Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek…
Wisienkę na torcie zostawiam na sam koniec. Otóż w ustawie pojawił się
skandaliczny wręcz zapis o tym, że w przypadku nie wyrażenia zgody na
szczepienie będzie możliwość zastosowania PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO
przez pracowników medycznych pod nadzorem lekarza! W praktyce oznacza
to, że jeśli ja nie zgodzę się na podanie dziecku jakiejś niebezpiecznej
szczepionki, to odpowiednie służby będą mogły wedrzeć się do mojego
domu, odebrać mi siłą dziecko i wykonać Laurze przymusowe szczepienie!
To samo będą mogły zrobić służby każdemu innemu dziecku w Polsce. Boże,
czy to w ogóle jest możliwe w demokratycznym kraju? Myślałam, że tylko w
Chinach używa się siły w celu wykonania przymusowej aborcji w ramach
polityki jednego dziecka… Ale żeby używać przymusu w stosunku do Polaków
w celu wstrzyknięcia im do krwi jakiejś substancji chemicznej, to
przerasta po prostu moją wyobraźnię i kojarzy mi się z eksperymentami
medycznymi w Auschwitz.
Według najnowszego projektu
ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób
zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej,
sanepid będzie miał większe uprawnienia, niż policja i wojsko razem
wzięte. Będzie miał monopol na korzystanie z danych o powikłaniach
poszczepiennych, będzie mógł zmusić wszystkich obywateli do szczepień
według własnego widzimisię, a także bez wyroku sądu będzie mógł użyć
siły wobec nas i naszych dzieci w celu podania szczepionki. A koncerny
farmaceutyczne zarobią kolejne miliardy, ponieważ przy pomocy
gigantycznych łapówek będą przekonywać naszych rządzących do wpisania
następnych szczepionek na listę szczepień obowiązkowych. Dążąc do
łatwego zysku, koncerny będą lobbować w stronę jak największej ilości
obowiązkowych szczepień oraz do ogłaszania epidemii z błahego powodu, a
my nawet nie będziemy mogli przeciwstawić się szczepionce z zawartością
toksycznej rtęci. Wielkie pieniądze wielkich firm, wielkie pieniądze
ważnych polityków i wielkie dramaty zwykłych ludzi…
Ja jestem przerażona tym, co zobaczyłam
czytając materiały na temat nowej ustawy. Przysięgam, że jeśli wejdzie
ona w życie i jeśli ktoś będzie chciał zmusić mnie do podania mojej
córce niebezpiecznej szczepionki, to ucieknę z tego kraju. Jeśli dojdzie
do tego, że politycy będą decydować o tym, co mam wstrzykiwać sobie i
córce do krwi, to wyjadę z Polski i już nigdy tu nie wrócę.
Jedyne, co mogę zrobić, to zaprotestować
przeciwko temu barbarzyństwu i poprosić Was o pomoc. Proszę, ślijcie
razem ze mną listy protestacyjne do prezydenta na adres listy@prezydent.pl lub http://www.prezydent.pl/kontakt/.
Proszę, rozpropagujcie ten temat wszędzie, gdzie się da. I jeszcze z
całego serca proszę, podpiszcie razem ze mną poniższą petycję przeciwko
przymusowym szczepieniom:
-
PETYCJA STOP PRZYMUSOWI
SZCZEPIEŃ!
-
KRÓTKI REPORTAŻ W SUPERSTACJI
PRZYMUSOWE SZCZEPIENIA W POLSCE – FRAGMENT POSIEDZENIA SENACKIEJ KOMISJI
Zwróćcie uwagę na to, z jakim lekceważeniem senatorowie potraktowali kobietę, która wystąpiła na posiedzeniu komisji w obronie Polaków. Oni nawet nie słuchali jej wypowiedzi, nie odnieśli się w żaden merytoryczny sposób do jej argumentów, tylko lekceważąco się uśmiechali… Całość obrad z posiedzenia komisji można zobaczyć TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane