piątek, 27 lipca 2012

164. Nie dla przymusowego szczepienia!

Świetny post ukazujący problem przymusowego szczepienia napisany przez: Emilię Wilgosz
Źródło: http://www.kochamylaure.pl/2012/07/07/



Jakiś czas temu postanowiłam zamieszczać w moim pamiętniku wpisy wyłącznie dotyczące córeczki i tym samym planowałam odciąć się od wszelkich innych problemów, które na co dzień mnie smucą lub niepokoją. Zwłaszcza w przeddzień urodzin Laurki nie chciałam pisać o żadnych przykrych sprawach, aby nie psuć nastroju sobie i innym ludziom. Mimo tego, dziś zamieszczę wpis o bardzo przykrej i niepokojącej sprawie, ponieważ wydarzyło się coś, czego pominąć po prostu nie mogę… Temat z pozoru polityczny, jest tak naprawdę sprawą niezwykłej wagi dla wszystkich Polaków i dotyka bezpośrednio zarówno dzieci jak i dorosłych, w takim samym stopniu ludzi zdrowych, jak i niepełnosprawnych. Sprawa jest szczególnie ważna dla mojej córki, której zdrowie, a nawet życie może zależeć o kolejnej bzdurnej, skandalicznej ustawy, jaką po cichu, pod osłoną odbywających się meczów Euro, przygotowali nam nasi politycy. Ale po kolei…
Już będąc w ciąży mocno interesowałam się tematem szczepionek podawanych dzieciom od pierwszych tygodni ich życia. Chodziłam do szkoły rodzenia, w której uczulono mnie na tą sprawę i otworzono mi oczy na zagrożenia, jakie niesie ze sobą fakt podawania dzieciom złej jakości lub nadmiernej ilości szczepień. Od mniej więcej siódmego miesiąca ciąży wręcz zaczytywałam się w publikacjach naukowych poświęconych tej tematyce, a także studiowałam wypowiedzi zamieszczane przez rodziców na różnych forach internetowych. Dotarłam też do raportów naukowców i lekarzy, którzy potwierdzili zgubny wpływ niektórych szczepionek, jednak ze względów politycznych i komercyjnych zatajono te raporty, ukrywając je z przed szerszą opinią publiczną.
Nigdy nie byłam przeciwniczką podawania szczepionek i nadal nie jestem, ponieważ są one wynikiem postępu ludzkości i na przestrzeni dziejów pozwoliły zwalczyć wiele bardzo niebezpiecznych chorób. Same w sobie są więc osiągnięciem dobrym i niezwykle przydatnym dla przeszłych i przyszłych pokoleń. Jestem jednak zdecydowaną przeciwniczką szczepionek niebezpiecznych, złej jakości, które w swoim składzie zawierają silnie neurotoksyczne substancje, powodujące szereg groźnych skutków ubocznych. Jestem też przeciwniczką szczepionek skondensowanych oraz takich podawanych w nadmiernych ilościach – kompletnie niepotrzebnych, aplikowanych ludziom bez realnego zagrożenia wystąpienia choroby. Wiele z nich wcale nie chroni przed chorobą, a jedynie powoduje powikłania i są łatwym źródłem zarobku dla wyzutych z humanitaryzmu wielkich koncernów farmaceutycznych. Jestem także przeciwniczką nabijania ludzi w butelkę, robienia ze społeczeństwa idiotów i traktowania obywateli jak żywy towar, którym można dowolnie handlować i dowolnie go eksploatować.
Przed narodzinami dziecka studiowałam uważnie fachową literaturę na temat szczepionek i dowiedziałam się przy okazji rzeczy po prostu mrożących krew w żyłach. Większość szczepionek zawiera silnie neurotoksyczne substancje, które są bardzo niebezpieczne dla ludzkiego mózgu, zwłaszcza dla mózgu małego dziecka. Są to między innymi zawarte w szczepionkach konserwanty, takie jak aluminium lub wyjątkowo groźne związki rtęci. Owa rtęć, zwana fachowo Thimerosal (sodium ethylmercurithiosalicylate), jest najniebezpieczniejszą ze wszystkich substancji, która niestety od ponad 80 lat dodawana jest w Polsce do szczepionek, także niemowlęcych. Wyprodukowano ją w latach trzydziestych ubiegłego wieku, bez wykonania jakichkolwiek badań na temat bezpieczeństwa tej substancji. Dziś już wiemy, że rtęć w każdej postaci jest bardzo toksyczna, a mimo to wciąż jest stosowana przez koncerny farmaceutyczne jako składowa produkowanych przez nie szczepionek. A polski rząd cały czas te szczepionki kupuje i wciąż nakazuje wstrzykiwać je dzieciom od pierwszych dni życia.
Rtęć odkłada się w mózgu powodując nieodwracalne zmiany – jest neurotoksyczna, kardiotoksyczna, hepatoksyczna, nefrotoksyczna, immunotoksyczna oraz kancerogenna… Powoduje zaburzenia rozwojowe u dzieci (między innymi padaczkę i autyzm), choroby neurodegeneracyjne u dorosłych (Parkinsona i Alzheimera) oraz degeneracyjne zmiany w systemach reprodukcyjnych kobiet i mężczyzn, upośledzając ich zdolności rozrodcze oraz uszkadzając potomstwo (źródło: http://www.epa.gov/iris/subst/0073.htm). To właśnie dlatego w ostatnich dwudziestu latach, kiedy to znacznie wzrosła liczba obowiązkowych szczepień, drastycznie (kilkunastokrotnie) wzrosła również zachorowalność na choroby psychoneurologiczne (autyzm, ADHD, upośledzenie umysłowe, padaczka i inne).
Biorąc pod uwagę powyższe dramatyczne dane, kraje skandynawskie wprowadziły całkowity zakaz używania rtęci w szczepionkach, a Unia Europejska zaproponowała drastyczne ograniczenie używania rtęci na skalę globalną. Mimo tego, wciąż są państwa, w których Thimerosal jest dodawany do szczepionek. W czołówce tego niechlubnego rankingu są Stany Zjednoczone, oraz niestety wiecznie wzorująca się na USA nasza Polska. W Stanach na autyzm cierpi obecnie ponad 1,5 miliona dzieci. Dla Polski nie ma jeszcze wiarygodnych danych, ale szacuje się, że może być ich ponad 150 000.
W naszym kraju nadal stosowane są szczepionki zawierające ten cholerny Thimerosal, a najniebezpieczniejszą z nich jest Euvax, podawany noworodkom w pierwszej dobie życia – jest to szczepionka koreańskiej produkcji przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby. Wiedząc o tym, nie pozwoliłam w szpitalu zaszczepić Laury tą szczepionką, ale ponieważ szczepienie było obowiązkowe, musiałam zdobyć inną, aby ją zaszczepić przeciwko Wzw B. Dlatego też kupiłam w aptece szczepionkę Engerix B, która niestety też zawierała w składzie rtęć, ale już w znacznie mniejszej ilości. Postanowiłam, że będę skrupulatnie sprawdzać składy wszystkich proponowanych Laurze szczepionek i osobiście dopilnuję, aby żadna niebezpieczna substancja nie dostała się do jej krwi.
Problemy pojawiły się dopiero, kiedy przetransportowano moją maleńką dziewczynkę do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Tam lekarze postanowili podać jej kolejną dawkę szczepionki Wzw B bez mojej wiedzy – nakazano podanie dziecku niebezpiecznego Euvaxu i nikt nie zamierzał mnie o tym poinformować. Na szczęście miałam nawyk codziennego czytania karty dziecka i wszystkich zleceń medycznych (chociaż niektórym osobom z personelu medycznego niekoniecznie to odpowiadało) i dzięki temu przeczytałam o planowanym szczepieniu. Pamiętam, że zrobiłam wtedy w tym szpitalu nieziemską awanturę o to, że ktoś decyduje o podaniu dziecku szczepionki bez wiedzy rodzica. Zażądałam podania Engerix B zamiast Euvax i o dziwo bez protestu spełniono moją prośbę, chociaż standardowo próbowano zaszczepić moją Laurę tańszą i gorszą szczepionką. Do tej pory mną trzęsie, jak sobie tą sytuację przypomnę.
Laura jest dzieckiem wyjątkowo obciążonym, z grupy wysokiego ryzyka zachorowalności na wiele chorób. Wielokrotnie przeszła skomplikowane operacje, narkozy, liczne antybiotykoterapie, co nie pozostało bez konsekwencji dla jej układu nerwowego i odpornościowego. Dlatego ja muszę w sposób szczególny dbać o to, aby do jej krwi nie wstrzyknięto czegoś, co dodatkowo może obciążyć jej organizm. Muszę pilnować, aby rtęć nie dostała się do jej mózgu, ponieważ istnieje ryzyko, że jej układ nerwowy mógłby tego nie wytrzymać i mogłoby dojść do groźnych w skutkach powikłań poszczepiennych. Dlatego jestem w stałym kontakcie z pediatrą Laury i przed wyjazdem na szczepienie proszę o podanie mi nazwy farmaceutycznej szczepionki. Następnie sprawdzam skład tej szczepionki, a jeśli mi ona nie odpowiada, to wtedy albo z niej całkowicie rezygnuję, albo kupuję inną, bezpieczniejszą. Mam ułatwioną sytuację, ponieważ Laurze ze względu na chorobę przysługuje pakiet nieco lepszych szczepionek, tak zwany pakiet szczepionek oczyszczonych. Dzięki temu część szczepionek lepszej jakości jest dla Laury refundowana, a ja dokupuję tylko te, które wydają mi się bezpieczniejsze od tych proponowanych przez lekarza.
Nigdy też nie zezwalam na podawanie Laurze szczepionek skondensowanych, takich 3w1, 5w1 itp. Są to pakiety bardzo niebezpieczne i bardzo obciążające dla organizmu dziecka. Laura jest szczególnie zagrożona powikłaniami poszczepiennymi, dlatego ja pozwalam na wykonanie jednorazowo maksymalnie dwóch ukłuć. Oczywiście namawiano mnie na te pakiety twierdząc, że dziecko będzie miało „za jednym zamachem” zrobione kilka szczepień i dzięki temu będzie mniej cierpiało. Prawda jest jednak taka, że namawia się rodziców na te szczepionki głównie ze względu na zyski, a nie ze względu na dobro dzieci. Rodzice wydają kasę na zakup pakietów, chcąc uchronić swoje dzieci przed bólem spowodowanym wielokrotnymi nakłuciami. A koncerny farmaceutyczne cieszą się, bo na tym wyjątkowo dużo zarabiają. Tak naprawdę, wiele z tych szczepionek jest kompletnie zbędnych, a wystąpienie powikłań po takich pakietach jest o wiele wyższe, niż przy tradycyjnych szczepionkach. Gdyby środowisku medycznemu naprawdę zależało na dobru dzieci, to zamiast namawiać rodziców na skondensowane szczepionki, uświadamialiby ich, jak zabezpieczyć dziecko przed bólem.
Ja znam taki sposób i jest on najprostszy na świecie, więc chętnie podzielę się tą wiedzą. Otóż wystarczy kupić w aptece przeciwbólową lidnokainę „Emla”, a następnie pół godziny przed szczepieniem posmarować miejsce, gdzie ma być podana szczepionka. Należy nałożyć na posmarowane miejsce specjalny plasterek dołączony do opakowania i udać się z dzieckiem na szczepienie. Zapewniam Was wszystkich, że dziecko nie poczuje wtedy najmniejszego nawet bólu. Lidnokaina „Emla” całkowicie znieczula miejsce nakłucia i mały pacjent totalnie nic nie czuje. Dzięki temu moja Laura jeszcze nigdy nie poczuła bólu podczas podawania szczepionki.
Wszystko, co napisałam na temat szczepionek zrobiłam po to, aby uświadomić ludzi o zagrożeniach z nich wynikających. Jednak nie jestem całkowitą przeciwniczką szczepionek i to też chciałabym podkreślić. Wierzę w ich zbawienny wpływ, o ile są aplikowane mądrze, z pominięciem szczepionek zbędnych i z pominięciem niebezpiecznych środków chemicznych, takich jak Thimerosal. Przeczytałam na ten temat wiele literatury i muszę przyznać, że zapoznałam się ze stanowiskiem dwóch stron – zarówno zwolenników jak i przeciwników szczepionek. Środowisko medyczne i naukowe jest w tej kwestii podzielone, dlatego czytając publikacje naukowe można dostać rozdwojenia jaźni. Jest wielu gorliwych przeciwników szczepień, którzy są autorami przekonujących publikacji naukowych stworzonych w celu udowodnienia ich tezy. Jest też jednak równie wielu zwolenników jak największej ilości szczepień i również oni tworzą własne przekonujące publikacje naukowe. Trudno mi było na początku wyrobić sobie na ten temat zdanie i do tej pory mam w głowie chaos, gdyż nie wiem, jak jest naprawdę. Nie mam pewności, czy szczepienie ogólnodostępnymi szczepionkami z Thimerosolem i aluminium spowodowałoby u Laury groźne skutki uboczne, czy też nie. Przecież wiele dzieci, mimo podania tych szczepionek, jest całkowicie zdrowych. Ale niestety są też inne, chore, u których na przykład nagle w niewyjaśnionych okolicznościach pojawił się autyzm lub padaczka. Ja osobiście postanowiłam szczepić Laurę, ale z drugiej strony nie pozwalam na wstrzykiwanie do jej krwi żadnych groźnych substancji. Wspólnie z lekarzem ułożyłam jej indywidualny harmonogram szczepień, drobiazgowo sprawdzam każdą szczepionkę i dzięki temu mam poczucie, że chronię swoje dziecko przed powikłaniami. Być może podanie tych niebezpiecznych szczepionek mojej córce nie spowodowałoby u niej żadnych powikłań, być może nie stałoby się nic złego. Ja jednak wolę nie ryzykować, bo gdyby jednak coś się Laurze stało, to ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła…
Ponadto bombardowanie mnie ciągłymi kampaniami reklamowymi na temat kolejnych „wspaniałych” szczepionek jakoś mnie nie przekonuje. Co róż widzę w gazetach, telewizji, na plakatach przerażającą reklamę, która ma wywołać we mnie poczucie winy: „jak nie zaszczepisz dziecka, to z pewnością ono wkrótce ciężko zachoruje”. Ja szczepię swoje dziecko, ale nie tym wszystkim, co nakazują reklamy, zwłaszcza te w gazetach dla przyszłych mam. Doskonale bowiem zdaję sobie sprawę, że reklamy nie mają na celu dobra pacjenta, ale wyłączne zyski finansowe dla koncernów farmaceutycznych. Największe koncerny nie cofną się przed niczym, aby zrobić ludziom wodę z mózgu i dzięki temu sprzedać swój produkt. To właśnie firmy farmaceutyczne lobbują rządy poszczególnych krajów i nakłaniają je do wprowadzania kolejnych „obowiązkowych” szczepień. Nierzadko dają one gigantyczne łapówki za wprowadzenie na rynek danego kraju kolejnej szczepionki – są to tak wielkie kwoty pieniędzy, o jakich zapewne nikomu z nas się nie śniło. Właśnie z tego względu staram się spojrzeć na temat szczepień z dystansem i wybrać dla mojej córki te szczepionki, które po pierwsze są jej naprawdę potrzebne, a po drugie są dla niej bezpieczne.
A teraz przejdę do meritum… Ten mój długi wywód na temat szczepień był tylko wstępem do tego, o czym teraz Wam napiszę. Mam nadzieję, że znajdziecie w sobie siłę i czas do przeczytania mojego przydługiego wpisu, ponieważ naprawdę jest to sprawa niezwykłej wagi. Nasi politycy znów postanowili stworzyć przepisy skierowane przeciwko własnym obywatelom, a wszystko w celu łatwego i szybkiego zysku finansowego… Ja nie jestem towarem handlowym, moje dziecko też nie, dlatego postanowiłam tym wpisem zaprotestować przeciwko skandalicznej ustawie, nad którą właśnie głosują nasi senatorowie. Moje ciało nie jest na sprzedaż, więc nie chcę być przedmiotem wymiany handlowej między polskim rządem, a wielkimi korporacjami farmaceutycznymi.
Otóż nasi politycy, pod osłoną Euro, po cichutku obmyślili plan, jakby tu wykorzystać społeczeństwo do swoich niezbyt moralnych celów, jakby tu dogadać się z koncernami farmaceutycznymi w celu zdarcia z ludzi jeszcze większej kasy… Pracowali jak mróweczki akurat wtedy, kiedy cała Polska pochłonięta była przygotowaniami do Euro 2012. Myśleli zapewne, że społeczeństwo zaabsorbowane wydarzeniami sportowymi nie zauważy ich niecnych planów. No cóż, jak zwykle ekipa rządząca nie doceniła swojego społeczeństwa…
Drogie Panie i drodzy Panowie zasiadający u zaszczytnego koryta polskiej władzy!
Otóż społeczeństwo głupie nie jest i zauważyło… Zauważyliśmy, że dnia 15.06.2012 r. Sejm przegłosował ustawę o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Zauważyliśmy też, że teraz Senat zajmie się rozpatrzeniem tej ustawy, a następnie jeśli nie zostaną wprowadzone poprawki, ma ona zostać podpisana przez Prezydenta.
W naszym kraju skandal goni skandal i tak naprawdę trudno się w tym wszystkim połapać. Niedawno traciłam energię na walkę z idiotyczną ustawą o zbiórkach publicznych, a teraz muszę walczyć z kolejnym, jeszcze większym absurdem. Teraz powstała ustawa, która w założeniu miała być stworzona dla dobra ludzi, a tymczasem zrobiono coś, co niektórym kojarzy się po prostu z holocaustem… Ja osobiście, po zapoznaniu się z treścią proponowanych poprawek, jestem najzwyczajniej w świecie przerażona! Sprawa bezpośrednio dotyka mojej córki, ponieważ w myśl ustawy to nie ja będę decydować o tym, co jest wstrzykiwane do krwi mojej Laurki, ale będzie robiło to za mnie państwo! Szczepienia mają być absolutnie obowiązkowe dla wszystkich obywateli – zarówno dzieci jak i dorosłych. Ponadto w ustawie jest zapis, który mnie samej nie mieści się w głowie – jeśli ktoś nie będzie chciał się zaszczepić, to państwo będzie mogło użyć w stosunku do niego PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO! Zmiany zaproponowane w projekcie nowej ustawy są tak skandaliczne, że wykraczają poza granice mojej wyobraźni…
Jednak posłowie i senatorowie w naszym Parlamencie mają większą ode mnie wyobraźnię, co niestety jest tragiczne w skutkach dla nas wszystkich. W myśl zaproponowanych poprawek do ustawy, zmieniono dotychczasową definicję choroby zakaźnej oraz zasady obowiązku szczepień – nowe definicje rozszerzają przymus szczepień o kolejne szczepionki i dają możliwość ogłoszenia epidemii z błahych powodów, a co z tym się wiąże nakładają przymus szczepień na wszystkich obywateli. Łatwo się domyśleć, że koncerny farmaceutyczne będą mocno dbały o to, aby takich epidemii ogłaszano w Polsce jak najwięcej… Przymus szczepień będzie mógł być stosowany do wszystkich, zarówno dzieci, jak i dorosłych.
Do tej pory lekarze, którzy zgłosili wystąpienie poszczepiennych powikłań, mogli korzystać z refundacji kosztów takiego zgłoszenia. Jednak proponowana przez polityków poprawka odmawia lekarzom tych refundacji. W praktyce oznacza to, że lekarze nie będą zgłaszać powikłań poszczepiennych, a więc takie dane nie będą trafiały do żadnych rejestrów. Tym samym przed opinią publiczną będą ukrywane zgody i okaleczenia umysłowe dzieci, u których wystąpiły poszczepienne powikłania.
Ale to jeszcze nie wszystko… Nowa ustawa jest również próbą zmonopolizowania i ograniczenia dostępu do informacji o zakażeniach, chorobach zakaźnych i niepożądanych odczynach poszczepiennych. Politycy chcą, aby dostęp do tych informacji był tajny i aby miał go wyłącznie sanepid. Tylko niektóre instytucje będą mogły starać się o dostęp do tych danych i to pod rygorem podpisania umowy oraz dokonania stosownej płatności. Ale płatny dostęp do tych jakże niezwykle istotnych danych to tylko teoria – w praktyce dostępu nie będzie miał nikt. Ustawa przewiduje bowiem możliwość odmówienia przez sanepid udostępnienia instytucjom dostępu do bazy danych bez podania przyczyny…
Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek… Wisienkę na torcie zostawiam na sam koniec. Otóż w ustawie pojawił się skandaliczny wręcz zapis o tym, że w przypadku nie wyrażenia zgody na szczepienie będzie możliwość zastosowania PRZYMUSU BEZPOŚREDNIEGO przez pracowników medycznych pod nadzorem lekarza! W praktyce oznacza to, że jeśli ja nie zgodzę się na podanie dziecku jakiejś niebezpiecznej szczepionki, to odpowiednie służby będą mogły wedrzeć się do mojego domu, odebrać mi siłą dziecko i wykonać Laurze przymusowe szczepienie! To samo będą mogły zrobić służby każdemu innemu dziecku w Polsce. Boże, czy to w ogóle jest możliwe w demokratycznym kraju? Myślałam, że tylko w Chinach używa się siły w celu wykonania przymusowej aborcji w ramach polityki jednego dziecka… Ale żeby używać przymusu w stosunku do Polaków w celu wstrzyknięcia im do krwi jakiejś substancji chemicznej, to przerasta po prostu moją wyobraźnię i kojarzy mi się z eksperymentami medycznymi w Auschwitz.
Według najnowszego projektu ustawy o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, sanepid będzie miał większe uprawnienia, niż policja i wojsko razem wzięte. Będzie miał monopol na korzystanie z danych o powikłaniach poszczepiennych, będzie mógł zmusić wszystkich obywateli do szczepień według własnego widzimisię, a także bez wyroku sądu będzie mógł użyć siły wobec nas i naszych dzieci w celu podania szczepionki. A koncerny farmaceutyczne zarobią kolejne miliardy, ponieważ przy pomocy gigantycznych łapówek będą przekonywać naszych rządzących do wpisania następnych szczepionek na listę szczepień obowiązkowych. Dążąc do łatwego zysku, koncerny będą lobbować w stronę jak największej ilości obowiązkowych szczepień oraz do ogłaszania epidemii z błahego powodu, a my nawet nie będziemy mogli przeciwstawić się szczepionce z zawartością toksycznej rtęci. Wielkie pieniądze wielkich firm, wielkie pieniądze ważnych polityków i wielkie dramaty zwykłych ludzi…
Ja jestem przerażona tym, co zobaczyłam czytając materiały na temat nowej ustawy. Przysięgam, że jeśli wejdzie ona w życie i jeśli ktoś będzie chciał zmusić mnie do podania mojej córce niebezpiecznej szczepionki, to ucieknę z tego kraju. Jeśli dojdzie do tego, że politycy będą decydować o tym, co mam wstrzykiwać sobie i córce do krwi, to wyjadę z Polski i już nigdy tu nie wrócę.
Jedyne, co mogę zrobić, to zaprotestować przeciwko temu barbarzyństwu i poprosić Was o pomoc. Proszę, ślijcie razem ze mną listy protestacyjne do prezydenta na adres listy@prezydent.pl lub http://www.prezydent.pl/kontakt/. Proszę, rozpropagujcie ten temat wszędzie, gdzie się da. I jeszcze z całego serca proszę, podpiszcie razem ze mną poniższą petycję przeciwko przymusowym szczepieniom:

PETYCJA STOP PRZYMUSOWI

SZCZEPIEŃ!

 



-

 KRÓTKI REPORTAŻ W SUPERSTACJI
PRZYMUSOWE SZCZEPIENIA W POLSCE – FRAGMENT POSIEDZENIA SENACKIEJ KOMISJI
 Zwróćcie uwagę na to, z jakim lekceważeniem senatorowie potraktowali kobietę, która wystąpiła na posiedzeniu komisji w obronie Polaków. Oni nawet nie słuchali jej wypowiedzi, nie odnieśli się w żaden merytoryczny sposób do jej argumentów, tylko lekceważąco się uśmiechali… Całość obrad z posiedzenia komisji można zobaczyć TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze są moderowane