Karinka- mała, kochana żabka, ulubienica cioci :)
Z niecierpliwością czekam na każde spotkanie z Karinką.
Ze strony: http://panorama.media.pl/content/view/415835/
ANNA MACHOWSKA
Z niecierpliwością czekam na każde spotkanie z Karinką.
Ze strony: http://panorama.media.pl/content/view/415835/
Największe marzenie? Móc porozmawiać z własną córką – bez chwili namysłu
mówi Karolina Tórz z Leszna. – Ona ma już pięć lat i tak bardzo stara
się nam coś przekazać, ale nie może… Muszę jej pomóc.
Młoda mama nie załamuje rąk. Wręcz przeciwnie – głęboko wierzy, że chora
na dziecięce porażenie mózgowe Karina w końcu przemówi. Od dawna
podpytuje w tej sprawie lekarzy i terapeutów, szuka w książkach i
internecie. Wydaje się, że znalazła sposób – wiele wskazuje na to, że
dziewczynce może pomóc delfinoterapia.
Walczy od początku
Ostatnie miesiące są dla Kariny szczególnie trudne. Źle znosi kiepską
komunikację. Szybko wpada w złość. W napadzie histerii kładzie się i
krzyczy.
– To duża dziewczynka, ona nie mówi, ale bardzo sporo rozumie. Niestety,
my nie zawsze potrafimy odczytać, co chce nam przekazać – ubolewa
Karolina. – Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem, kiedy i gdzie nastąpi
napad. Nie mogę nad tym w żaden sposób zapanować, a ludzkie spojrzenia i
uwagi, często złośliwe, naprawdę potrafią zaboleć.
W domu i przedszkolu dziewczynka porozumiewa się z innymi za pomocą
obrazków. Pokazuje kubek, gdy chce jej się pić, albo sztućce, jeśli
zgłodniała. To ułatwia życie, ale też mocno zawęża treść rozmowy.
– Ufam, że Karinka poradzi sobie z mówieniem, tak jak z wszystkim innym –
z przekonaniem wyznaje jej mama. – Gdy się urodziła lekarze nie dawali
jej szans na przeżycie. Potem twierdzili, że będzie dzieckiem leżącym.
Tymczasem, dzięki intensywnej i systematycznej rehabilitacji, córka
potrafi dziś samodzielnie chodzić. Uczęszcza nawet do przedszkola
integracyjnego. Żałuję tylko, że nie ma radosnego dzieciństwa, jak jej
zdrowi rówieśnicy. Od początku na wszystko musi ciężko pracować.
Przyszła na świat 26 października 2006 roku, osiem tygodni przed
terminem. Ważyła zaledwie 1490 gram. Urodziła się z niedotlenieniem, w
zamartwicy, ze skrajnie ciężką niedokrwistością, z zespołem zaburzeń
oddychania i niewydolna krążeniowo. Przeszła też wylewy krwi do mózgu.
Była jednak dzielna i bardzo chciała żyć. Po dwóch miesiącach opuściła
szpitala. W 15. miesiącu życia zdiagnozowano u niej mózgowe porażenie
dziecięce. Zaczęły się regularne wizyty u całej rzeszy specjalistów. Do
dziś korzysta z pomocy m.in. psychologa, neurologopedy, kardiologa,
okulisty czy rehabilitantki. Ponadto uczęszcza na hipoterapię i
dogoterapię. Część z tych wizyt dostępna jest tylko prywatnie, rodzice
muszą za nie płacić. Karolina zdecydowała się poświęcić cały swój czas i
energię na wychowywanie i rehabilitację córki. Jej mąż Marcin jest
jedynym żywicielem rodziny.
– Za to po powrocie z pracy jest tatą, takim tatą na medal – chwali męża Karolina.
Delfiny dla Kariny
„Śpiew delfina leczy chore głowy” to tytuł reportażu wyemitowanego w
telewizji TVN na początku marca ubiegłego roku. Jeden z jego małych
bohaterów – Nikodem – po delfinoterapii zaczął mówić. To natchnęło
leszczyniankę do działania. Skontaktowała się z fundacją „Dobra Wioska”,
która kilka razy do roku organizuje wyjazdy do delfinarium w Turcji.
Jednego z nielicznych miejsc w Europie, gdzie można skorzystać z takiej
formy pomocy.
– Przejrzałam również inne oferty, ale ta okazała się dla nas
najkorzystniejsza, bo jest tam ciepło, które Karinka uwielbia, a poza
tym fundacja zapewnia na miejscu polskojęzyczną kadrę terapeutów, co
jest ważne w pracy z dziećmi mającymi problemy z komunikacją – wyjaśnia
Karolina Tórz. – Nasza pani neurolog wystawiła potrzebne zaświadczenie.
Problemem są tylko pieniądze.
Koszt dwutygodniowego wyjazdu małej leszczynianki wraz z opiekunem, w
ramach którego zaplanowano 10 sesji z delfinami, wynosi 18 tys. zł. Dla
rodziców to zaporowa kwota. Nie mają oszczędności, wszystkie pieniądze
wydają na rehabilitację córki.
– Od pół roku zbieramy na delfinoterapię plastikowe nakrętki,
zaangażowało się w to nawet kilka szkół i przedszkoli. Sami zawozimy je
potem do skupu. Za pierwsze 714 kg otrzymaliśmy 928 zł, za kolejne 970
kg 1.261 zł. To dużo bardzo, dziękujemy wszystkim, którzy nas wspierają.
Z drugiej strony nakrętek i pieniędzy przybywa stosunkowo wolno, a czas
biegnie nieubłagalnie szybko. Karina powinna w tym roku rozpocząć
delfinoterapię – zaznacza mama dziewczynki.
Rodzina zbiera fundusze na ten cel również za pośrednictwem portalu www.siepomaga.pl (wystarczy w wyszukiwarce wpisać „Delfiny dla Kariny”).
Na stronie można znaleźć szczegółowy opis choroby dziewczynki i jej
aktualne zdjęcia z domowego archiwum. Ludzie ofiarujący pieniądze za
pośrednictwem portalu nie dają dużych sum, często po kilka złotych, bo o
to chodzi – by pomóc, nawet jeśli samemu ma się niewiele. Morza i
oceany też tworzą krople wody! Póki co na koncie jest 1103 zł.
Innym już pomogły
Delfinoterapia na pewno nie jest lekiem na całe zło. Jednak od ponad 30
lat z powodzeniem stosowana jest na całym świecie w leczeniu i
rehabilitacji dzieci i dorosłych z wieloma schorzeniami: zaburzeń
funkcjonowania centralnego systemu nerwowego, porażenia mózgowego,
autyzmu, zespołu Downa, zaburzeń mowy i słuchu. Pomocne dla chorego są
wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny, które przenikają przez
ludzkie tkanki powodując drobne korzystne zmiany w zniszczonych
komórkach.
Ze zrozumiałych względów delfinoterapia nie jest u nas zbyt popularna.
Mało wiedzą o niej nawet terapeuci, także ci, którzy na co dzień pracują
ze zwierzętami.
– Nie znam tej metody, czytałam tylko o niej, ale jedno mogę stwierdzić z
pełnym przekonaniem: kontakt ze zwierzęciem ma olbrzymie znaczenie w
rehabilitacji i daje fantastyczne rezultaty. Przekłada się też na
relację z człowiekiem – uważa Anna Żygadło, która w podleszczyńskiej
Kłodzie prowadzi hipoterapię. – Z Karinką pracuję od dość dawna. To taki
typ niepokorny, ale jak już się do kogoś przekona, to oddaje mu całe
swoje serce. Zajęcia na koniach ewidentnie jej się podobają. Lubi
zwierzęta, nie boi się ich. Myślę, że z delfinami może jej się udać.
Magdalena Kolańska, fizjoterapeuta z Krobi, która od samego początku dba
o rehabilitację dziewczynki, wyznaje, że wśród jej pacjentów są już
dzieci, które skorzystały z delfinoterapii. Efekty widać gołym okiem.
– Na razie to dla mnie wciąż zbyt nowa metoda, aby móc rodzicom coś
zagwarantować. Karina wydaje się jednak być idealną pacjentką na
delfinoterapię. Dzieciom z podobnymi schorzeniami udało się pomóc. Ona
ma prawidłowo rozwinięte narządy mowy, musi się tylko odblokować. Ważne,
aby rodzice jak najszybciej uzbierali potrzebną kwotę i pojechali do
Turcji. Terapię powinno się rozpocząć przed szóstym rokiem życia –
zaznacza M. Kolańska. ANNA MACHOWSKA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze są moderowane